Święty Jakub i jego święto dnia 25 lipca było już początkiem tego ważnego i intensywnego okresu. Rozpoczęły się żniwa, a to plon całorocznej ciężkiej pracy i prognoza na kolejny rok. To również wzmożony okres intensywnego wysiłku oraz mnóstwa wierzeń i rytuałów związanych z poszukiwaniem przepowiedni na przyszłość.
Kiedy gospodarz upewnił się, łamiąc kłosy w palcach, że nadszedł najwyższy czas na żniwa, rozpoczynano intensywne przygotowania. Gospodynie zajmowały się jedzeniem, warzyły piwo, mężczyźni ostrzyli kosy i sierpy. Co ciekawe na Warmii podczas żniw używano niemal wyłącznie kosy, na Mazurach przez długi czas prawie wyłącznie sierpa. Wynikało to z przekonania, że ścinając zboże kosą, daje się świadectwo bluźnierstwa wobec Boga. Kosą powszechnie koszono zboże od II połowy XIX w. Wcześniej używano ją jedynie do koszenia trawy, a zboże natomiast ścinano zgodnie z prastarym obyczajem – sierpem. Uważano, że używanie kosy do żniw, a zwłaszcza żyta, spowoduje nieurodzaj. Przez pewien czas funkcjonowało również takie narzędzie, jak tzw. półkosek - rodzaj kosy na krótkim trzonku, obecnie spotykany bardzo rzadko.
W dniu rozpoczęcia żniw wstawano o świcie i po obfitym śniadaniu wyruszano w białych ubraniach, z kapeluszami i chustami na głowie do intensywnej pracy. Kolejne posiłki jadano na polu, by nie tracić cennego czasu. Szczególną atencją cieszył się gaszący pragnienie podpiwek, czy samodzielnie ważone piwo.
Pierwsze zboże ciął zawsze gospodarz i „w imię Boże” rozpoczynał żniwa. Kosiarze ruszali do pracy, a za nimi podążał sznureczek kobiet, które zbierały zboże i następnie wiązały je w snopki, które ustawiane były w kopy, tzw. mendle – czyli takie kupki składające się z pionowo postawionych snopków, w liczbie kilkunastu.
Po skończonej pracy na Warmii i Mazurach spotykamy zwyczaj pozostawiania na polu tzw. baby lub pępka – zwyczaj znany również w wielu regionach Polski. Były to ostatnie, pozostawiane na polu kłosy zboża, wiązane razem, podobno o magicznej mocy sprawczej (nazywane w różnych regionach polski - broda,kosa, bękart, bęks, fonka, przepiórka, stary dziad). Pępek miał głównie za zadanie chronić zebrane zboże przed myszami i pozostawiany był na polach aż do jesiennej orki. - "Bierzta myszki knozie, a nie liźta do gospodarza w zboże”. Zwykle żadna z młodych dziewcząt nie kwapiła się podjąć tego zadania, gdyż wierzono, że jeśli zawiąże ostatni snopek nie wyjdzie w tym roku za mąż.
Niektóre źródła podają, że ta ostatnia garść zboża zostawiana była dla bóstwa opiekuńczego pól Kurkasa, który wedle miejscowych wierzeń zamieszkiwał w zbożu, a w czasie żniw cofał się wraz z malejącym łanem. Zboże na polu zostawiano dla niego na zimowe mieszkanie, aby nie odszedł i cofnął swojej opieki. Pamięć o Kurkasie z czasem zanikła, ale zwyczaj pozostał uzasadniany obroną przed myszami.
Pracę żniwiarzy kończyła przyjemna uroczystość i wspólne świętowanie powiązane z muzyką i tańcami. A żniwa to także czas jednego z najważniejszych świąt maryjnych na katolickiej Warmii – Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny, które przypada na dzień 15 sierpnia.
W Polsce święto to jest znane raczej pod nazwą Matki Boskiej Zielnej. Jest to dzień, w którym licznie święcono w parafiach wieńce zrobione najczęściej ze splecionych ze sobą kłosów zbóż, ziół leczniczych i kwiatów. Wiara w uzdrawiające moce roślin znana była już od wieków, również w przedchrześcijańskich czasach Warmii. Kościół nie był w stanie przeciwstawić się tej „magii”, będąc również świadomym ziołoleczniczego działania tutejszych roślin.
Wieńce robiono też na zakończenie koszenia, kłosy przywiązywano pierwszemu kosiarzowi, by ten niósł go gospodarzowi. W zamożniejszych gospodarstwach wieniec wieziono wozem, zdobiono go kwiatami i gałązkami by pokazać wszystkim, że jadą z plonem. Wieniec nosił również nazwę „koruna”, bo jak korona wyglądał i był pięknie zdobiony kwiatami oraz wstążkami. Te właśnie wieńce także święcono 15 sierpnia.
Dzień Matki Boskiej Zielnej wypełniony był szczególnym, intensywnym aromatem. Proszono o błogosławieństwo, o dar leczniczej mocy roślin i modlono się o wstawiennictwo u Najświętszej Marii Panny. Poświęcone zioła zabierano do domów wierząc, że przyniosą zdrowie, ukojenie i ochronią od zła wszelkiego... Zioła kładziono do kołyski, ale również do trumny, do płachty z ziarnem na siew, do pierwszego skoszonego snopka. Ziele towarzyszyło w progu zarówno opuszczającym domostwo, jak i przychodzącym gościom.
Po skończonych żniwach pozostanie jeszcze praca w ogrodzie, zbiory warzyw i owoców oraz czas zapachu lasu, grzybów i poziomek...
I.Treutle