Stawiane i burzone, naznaczone często bardzo intensywnie swoją epoką i historycznymi wydarzeniami. Nadaje im się symbole, funkcje, dopisuje opowieści. A one stoją i milczą. Czasem milczą dzięki nam bardzo wymownie...Exegi monumentum aere perennius...
Pomniki od najdawniejszych czasów były jedną z najprostszych postaci upamiętniania historycznego. Były i są tworzone po to, by przetrwać swoje pokolenie, wyjść poza ramy swojej historii w przyszłość, niosąc ze sobą spadek ówczesnej epoki. Otaczają nas prawie na każdym kroku i przyjmują czasem odmienne formy.
Pomniki to nie tylko monumenty, płyty czy rzeźby, ale również w szerszym znaczeniu wszystkie inne wytwory ludzkiej myśli upamiętniające swoja epokę. Pomniki w pamięci stawiać można za pomocą literatury, tradycji, zwyczajów związanych z różnymi społecznościami. Pomniki to również budynki, które były świadkami ludzkich dramatów, podniosłych chwil czy wydarzeń historycznych zmieniających bieg wydarzeń na świecie.
Powróćmy do tych pomników rozumianych jako monumenty czy rzeźby. W tak zwanej przestrzeni publicznej jest ich wiele , jak wielki i ważne jest ich zadanie. Pobudzać mają nas do refleksji i zastanowienia, maja być niejednokrotnie wskazówką i przestrogą, ale też sposobem na podjęcie próby zrozumienia czasów, w których powstawały. Mają dawać nam podpowiedzi, by choć w jakieś części zrozumieć ówczesne społeczeństwo, maja przypominać nam o tym, że czas płynie, a wraz z nim zmienia się historia. Mogą być skarbnicą wiedzy, ułatwieniem decyzji, niejednokrotnie przestrogą zaklętą kamień.
Pomnik podczas powstawania jest w zamyśle symbolem i nośnikiem rdzennych wartości scalających społeczeństwo. Tymczasem wykraczając swym byciem poza pewną generację, często staje się bardziej wyrazem myśli politycznej niż społecznej, jest przyczyną konfliktów i animozji.
Co najmniej idiotycznym wydaje się w takich sytuacjach niszczenie, czy też likwidowanie pomników. Jakby takie postępowanie w jakikolwiek sposób naprawić mogło czyjeś krzywdy i zmienić bieg historii. To taka beznadziejna próba zadośćuczynienia, czy przywrócenia „sprawiedliwości dziejowej”. Ale czy to ma sens?
Wielkiej odwagi i również wiedzy wymaga zaakceptowanie w pełni historii i wydarzeń swojej małej czy nawet tej dużej ojczyzny. Żaden pomnik, choćby najwspanialszy, nie zbuduje sam w sobie naszej świadomości historycznej. Aby dokładnie poznać „moc” pomnika należy przyjrzeć mu się tylko narządem wzroku, ale też od strony psychologii, socjologii czy antropologii. Należy podjąć próbę, popartą wiedzą i swego rodzaju akceptacją sytuacji, naszym miejscem w przestrzeni czasu.
Pamiętajmy, że jesteśmy spadkobiercami tego świata, wypożyczamy go na jakiś czas. Być może kolejne pokolenia, patrząc na świat zupełnie inaczej, uznają nas za dziejowych głupców, kiedy natchnieni chwilą i niezdrowymi emocjami obalają kamienne pomniki, które stoją tu już od pokoleń. To co możemy i powinniśmy robić, to szukać historii tych ludzi i czasów, by chociaż podjąć próbę zrozumienia ich emocji i motywacji. Obalony pomnik nie przeniesie nas w lepsze czasy, nie zmieni faktu, że na swoją przyszłość musimy pracować tu i teraz. Ale stojąc nadal na swoim postumencie może przypomni komuś o błędach ludzkości.
Izabela Treutle