Są dyscypliny sportowe, które wymagają od zawodnika nie tylko sportowego zacięcia i kondycji fizycznej, ale również intensywnego wysiłku umysłowego. Do takich dyscyplin stanowczo zaliczyć można nurkowanie na orientację. Zawody w tej dyscyplinie odbędą się już niedługo w Olecku, warto zatem przyjrzeć się bliżej, jak to możliwe, żeby odnaleźć się w wodach niezbyt przejrzystego, mazurskiego jeziora...
O dyscyplinie tej nigdy nie słyszałam, nie spodziewałam się również, że jest uprawiana w wodach naszych jezior, które z pewnością nie posiadają takiej przejrzystości jak morza w Egipcie, czy Tunezji, które znane są z tego, że proponują nurkowanie również jako jedną z głównych atrakcji turystycznych. A jednak!
Dyscyplina ta zaczęła rozwijać się w latach 50-tych ubiegłego stulecia w wyniku połączenia elementów pływania szybkiego w płetwach, zawodów sprawnościowych oraz technik podwodnych i miała głównie konotacje militarne. Początkowo trenowana była w Związku Radzieckim, głównie przez wojskowych, tam też odbywały się zawody i pierwsze próby konkurencji. Pierwsze mistrzostwa Europy odbyły się jednak nie tam, a we Włoszech, w sławnym Lago Magiore w roku 1967. Kobiety wystartowały w tej dyscyplinie po raz pierwszy już rok później i wiem, że nieustannie dzielnie dotrzymują kroku mężczyznom. Pierwsze Mistrzostwa Świata zorganizowano w byłej Jugosławii w 1973 roku. To tyle historii w błyskawicznym skrócie.
Regulaminem i zasadami dotyczącymi tej dyscypliny zajmuje się federacja zrzeszająca organizacje nurkowe z całego świata - Confédération Mondiale des Activités Subaquatiques – czyli w skrócie CMAS. CMAS ogranicza się głównie do działalności na terenie Europy - w Polsce organizacja ta działa we współpracy z: KDP PTTK (Komisja Działalności Podwodnej Polskiego Towarzystwa Turystyczno - Krajoznawczego) i Polskim Związkiem Płetwonurkowania. Dodam tylko, jako ciekawostkę, że CMAS powstała w Monako, a pierwszym jej prezesem został sławny komandor i konstruktor pierwszego powietrznego aparatu oddechowego Jacques-Yves Cousteau.
Najprościej dyscyplinę opisać można , jako nurkowanie po określonym, wyznaczonym torze. Zawodnik znajduje się pod wodą, jednie przymocowana do niego bojka poruszająca się po powierzchni wody pokazuje nam jego położenie. Nurek wyposażony jest w aparat powietrzny (czyli butlę ze sprężonym powietrzem, którą trzyma przed sobą), przyrządy nawigacyjne (przymocowane do butli w takiej pozycji, by nurek widział je będąc twarzą zwróconym w kierunku dna jeziora), nóż!, płetwy i maskę do nurkowania oraz wspomnianą bojkę sygnalizacyjną / asekuracyjną. Głównym zadaniem jest jak najszybsze odnalezienie punktów umieszczonych w wodzie – drewnianych tyczek w formie krzyża (zanurzonych pod powierzchnią na ok. 2,5 m) - i zasygnalizowanie tego poprzez wyraźne poruszenie, lub widoczne jej opłynięcie boi (znajdujących się na powierzchni akwenu).
Co ciekawe, istotna część tej dyscypliny odbywa się na lądzie! A polega to na precyzyjnym odwzorowaniu i wymierzeniu trasy oraz odpowiednim odczytaniu odległości i kursów na przyrządach mających być później wyznacznikiem dla nurka.
Rozgrywane są różne konkurencje, zarówno indywidualne jak i drużynowe. Przybliżę dwie, rozgrywane najczęściej. To konkurencje „KONTAKT” i „BEZ KONTAKTU”. Trasa pierwszej z nich składa się z boi startowej i 5 punktów orientacyjnych, z których ostatni wyznacza metę. Trasa ma długość ok.650 metrów. Zawodnicy mają tu określony limit czasowy, w którym muszą zasygnalizować odnalezienie każdego z wyznaczonych punktów. Tu zdecydowanie liczy się oprócz precyzji również szybkość.
Konkurencja „BEZ KONTAKTU” rozgrywana jest na trasie przypominającej literę „M”. Tak jak w poprzedniej mamy również boję startu i mety i 3 dodatkowych, które należy opłynąć tak, jak pokazuje schemat. W tej dyscyplinie trasa wynosi ok. 590 metrów. Najlepiej, gdy zawodnik trafi w tak zwany punkt zerowy mety (czyli w sam jej środek). Wtedy otrzymuje maksymalną liczbę punktów. To typowa konkurencja szybkościowa, a od poprzedniej różni się tym, że bojek nie trzeba na trasie szukać i sygnalizować ich odnalezienia, a jedynie prawidłowo je omijać.
To bardzo kompleksowa dyscyplina sportu, która wymaga od nurka nie tylko zrozumienia technicznego, kondycji, ale również doskonałej koordynacji i zdolności orientacyjnych. Według mnie również odwagi i wewnętrznego samozaparcia, konsekwentnego dążenia do realizacji otrzymanego zadania. To taki bieg na orientacje, tylko niejednokrotnie w dużo trudniejszych warunkach, jak w gęstej mgle, w której trudno złapać oddech. Potrzebna jest jasność umysłu, spokój i opanowanie.
Sport ten nie jest specjalnie nagłośniony, ani też znany czy pokazywany w mediach, bo wymaga od oglądającego znajomości zasad, dodatkowo nie jest dla przeciętnego zjadacza chleba zbyt spektakularnym przedstawieniem ani widowiskiem. Z poziomu widza można obserwować jedynie poruszającą się po tafli jeziora bojkę sygnalizacyjną. Serdecznie zachęcam jednak wszystkich do pojawienia się na początku sierpnia w Olecku, by uważnie przypatrzeć się tej ciekawej dyscyplinie sportowej i być może rozbudzić w sobie chęć, lub odnaleźć talent do obcowania z wodą w sposób niecodzienny, kształtujący jednocześnie wiele niezwykle przydatnych w życiu codziennym cech osobistych.
Tekst I.Treutle/ Fotografie udostępnione z prywatnych zbiorów Wojciecha Kujawskiego