Wczoraj odbyło się uroczyste poświęcenie dwóch nowych dzwonów w olsztyńskiej katedrze. I tak Kraków ma swojego Zygmunta, a Olsztyn otrzymał Kopernika, który odtąd będzie towarzyszył mieszkańcom we wszystkich podniosłych chwilach.
Niegdyś olsztyńską katedrę wypełniały dźwięki pięciu dzwonów, niestety podczas wojen były przetapiane na cele wojskowe. Po wojnie uratował się tylko jeden z nich i odtąd samotnie wisiał na wieży wśród pustych miejsc. Ale teraz dołączą do niego dwa nowe – Jan Paweł II i Kopernik.
Największym zainteresowanie otoczony został właśnie dzwon Kopernik, który już przed swoim przybyciem na miejsce wzbudził wiele dyskusji i kontrowersji. Przypomnijmy, że pierwotnie miało znaleźć się na nim również imię i nazwisko marszałka Jacka Protasa, bo to właśnie samorząd województwa jest sponsorem tego przedsięwzięcia. Ostatecznie na dzwonie znalazł się tylko napis "Marszałek województwa warmińsko-mazurskiego".
Dzwon jest piękny i majestatyczny. Ozdobiony złocistymi gwiazdami przypomina nocne niebo. Górę wieńczą radosne anielskie twarze ze skrzydłami. Oprócz ozdobnych gwiazd i aniołów na dzwonie umieszczone zostały imiona i nazwiska metropolity warmińskiego, abp. Wojciecha Ziemby, oraz proboszcza archikatedry, ks. Andrzeja Lesińskiego. Oczywiście nie mogło też zabraknąć wizerunku głównego bohatera – Mikołaja Kopernika.
Dzwon waży 1,6 t. Jego średnica to 1,4 m - tyle samo, ile wysokość. Wykonanie dzwonu i nazwanie go imieniem astronoma ma być pamiątką po Roku Kopernikańskim - z okazji 540. rocznicy urodzin i 470. rocznicy jego śmierci, który obchodzony był w zeszłym roku.
Dzwon wykonała znana pracownia ludwisarska Zbigniewa Felczyńskiego z Taciszowa. Proboszcz olszyńskiej katedry i pomysłodawca zawieszenia dzwonu, ks. prałat Andrzej Lesiński, ofiarował również podczas powstawania dzwonu srebrną monetę z wizerunkiem Papieża Polaka, która to znalazła się w specjalnym piecu i jest częścią składową stopu, z którego został wykonany dzwon.
Dzwon Kopernika ma zabrzmieć po raz pierwszy w okresie świąt wielkanocnych. A my życzymy mu wszystkiego dobrego i mocnego serca!
I.Treutle/fot. D.Czerniewicz