List uczestnika na temat OWRP 2010

Ogólnopolski Wysokokwalifikowany Rajd Pieszy czy Ogólnopolski Wysokokwalifikowany Rajd Pieszczoszków?

Do tej pory na temat OWRP publicznie wypowiadałem się chwaląc działania organizatorów na rzecz umilania pobytu turystom wędrującym na tej imprezie (ostatnio w 2006 r. po OWRP na Opolszczyźnie). Czuję się osobą kompetentną z racji posiadania długiego stażu uczestnictwa oraz doświadczoną jako kierownik trasy w 1975 r. (OWRP organizowane przez ZW PTTK Szczecin). Te 35 lat wędrówek po Polsce w ramach OWRP dają mi prawo oceniać kolejnych organizatorów oraz ... uczestników.

Pierwotne założenia OWRP były proste. Rajd WYSOKOKWALIFIKOWANY, gdyż sprzęt (plecaki, namioty, koce- o śpiworach nikt wtedy jeszcze nie słyszał, „wałówę”) nosiło się na własnym grzbiecie. Myło się w potokach, rzekach i jeziorach. Wodę z kranu uważano za luksus. Luksusem była także tzw. „porcelanka” czyli WC. Za potrzebą chodziło się „na skocznię” czyli do latryn.

Turysta miał pełny kontakt z naturą. Atmosfera była wzorowa. WSZYSCY BYLI SZCZĘŚLIWI. Spartańskie warunki powodowały, że OWRP trwał tylko tydzień.

Z czasem zaczęto nas rozpieszczać. Do przewożenia sprzętu wynajmowano samochody, które ładowali SAMI UCZESTNICY. W związku z tym na rajdzie zaczął pojawiać się coraz bogatszy sprzęt: krzesełka oraz foteliki turystyczne, potężne wieloosobowe namioty (a nawet świetlice) , wiaty, butle gazowe, bywało że i ... parasole ogrodowe. Uczestnicy OWRP byli dopuszczani do pryszniców z zimna woda.

UCZESTNICY OWRP BYLI ZADWOLENI- chwalili organizatorów, głównie za pry-sznice. Gdy w szkołach lub klasztorach brakowało pryszniców, organizatorzy zapewniali myjnie polowe (np. na 41 OWRP w Poświętnym, organizator PTTK Radom). Uważano to za szczyt dbałości organizatorów o uczestników.

Atmosfera OWRP była nadal wspaniała. Śpiewano hymny pochwalne („O prezesa trzeba dbać”). Tak rodziła się tradycja i zwyczaje, które od lat tworzą tę imprezę. Panowała atmosfera braterstwa, przyjaźni. W przypadku jakiejś organizacyjnej „wpadki” (któremu działaczowi się to nie przydarzyło???) z pełnym zrozumieniem przymykano oczy. Wszelkie uwagi dotyczące spraw organizacyjnych wnoszono na słynnych odprawach o godz. 20.00. Tam zbierali się kierownicy poszczególnych drużyn. O niedociągnięciach organizacyjnych nie słyszeli pozostali szeregowi członkowie PTTK. Odprawy służyły jako forum, na którym wymieniano poglądy i doświadczenia.

Wszelkie zło wkroczyło na OWRP z chwilą, gdy zaczęto załatwiać uczestnikom do-stęp do ciepłej wody. Ewentualny brak ciepłej wody stał się powodem do narzekań, a niekie-dy przeradzał się w totalną krytykę kierownictwa.

Ale to, co się działo w tym roku przeszło wszelkie ramy przyzwoitości. Na I trasie OWRP rozpętano istna wojnę, popartą krzykami, a nawet ... wyzwiskami. Wieczorne burdy, kłótnie, złośliwe i wulgarne uwagi kierowane w stronę kierownictwa trasy stały się codzienną rzeczywistością. Eskalacja wulgaryzmów była tak wielka, że doszukiwano się każdego powo-du, aby tylko „dokopać” kierownikom. Za „okropne” przewinienie uznano m.in. to, że kie-rowniczka trasy zabrała ze sobą na rajd kilkuletniego wnuczka.

Wstyd przyznać, ale w krzyczeniu prym wiedli ci, którzy z racji pełnionych funkcji w PTTK, winni świecić przykładem. Ci, którzy w sytuacjach konfliktowych powinni próbo-wać wyciszać, wręcz wygaszać nerwową atmosferę. Mam na myśli członków KTP ZG PTTK. Niestety, działali kompletnie na odwrót. To oni podsycali zły klimat.

Za nic mam ich argumenty, że są któryś tam raz na OWRP, że mają „białą” czy „czer-woną” blachę ... Odniosłem wrażenie, że oczekiwali specjalnego traktowania ze stronny kierownictwa, wręcz czołobitności.

„Ryba śmierdzi od głowy” to przysłowie w pełni zaczęło się realizować na naszej trasie. Skoro PTTK-owskiej „generalicji” i starszyźnie bezkarnie wolno pyskować, to czemu tego samego nie mogli by robić inni (np. najmłodsi członkowie kadry PTTK)? Zaczęły się kolejne awantury, narzekania i eskalacja negatywnych zachowań.

Wszystko, jak za pociągnięciem czarodziejskiej różdżki, wróciło do normy, gdy gru-pka rajdowych pieniaczy samowolnie przeniosła się na II trasę. Na I trasie znów zapanowała atmosfera spokoju i pełnego koleżeństwa. JESTEM PEŁEN PODZIWU DLA KIERO-WNICTWA I TRASY ZA OPANOWANIE I TRZYMANIE NERWÓW NA WODZY. I ZA TO SERDECZNIE IM DZIĘKUJĘ!

Wielka szkoda, że świadkami całej sytuacji były dzieci i młodzież, które z nami wę-drowały. Nie chciałbym, aby spełniło się kolejne polskie przysłowie: „czym skorupka za mło-du nasiąknie ...”.

Prawdziwa cnota krytyk się nie boi? To zależy od tego jak zareagują krytykowane osoby. Czy stracę kolegów z OWRP? Przekonam się o tym już w lipcu 2011 r. Na kolejnym OWRP ...

 

 

Z turystycznym pozdrowieniem

Zdzisław Jerzy Steć

PTP I 0 nr leg. 1454

Honorowy PTP nr leg 508/03

Instruktor Krajoznawstwa Polski 590/P/10

Uczestnik OWRP od 1975 r.


Na temat OWRP przeczytasz na www.owrp.pl