Nie będzie o kapeluszu, a bardziej o człowieku właśnie. Za sprawą gości z Poznania, a dokładnie wieczoru, którym po raz kolejny przyjemnie zaskakuje nas olsztyńska „Amnezja”. Głównym aktorem LORD & THE LIAR. Po intensywnym dniu liczę na przyjemny wieczór i nie będę rozczarowana.
O zespole nie wiedziałam nic, niewiele, tylko wystudiowaną medialną potrawkę z opinii mówiących, do której to szuflady muzycznej pasuje. Jestem przeciwnikiem nazywania muzyki, nadawania jej etykietek, jakby miało to znaczenie, jakby miało poprawić doznania słuchacza. A w przypadku Pawła, czytając informacje prasowe, sięgnąć można do całej palety takich etykiet – jazz, blues, alternative...
Świadomie użyłam jedynie imienia wokalisty, bo jest on niewątpliwie centralną postacią dzisiejszego wieczoru, jak i całego projektu pod nazwą LORD & THE LIAR. Elegancki człowiek w kapeluszu i krawacie. Pomimo młodego wieku zaskakuje mnie dojrzałość jego głosu, który snuje się przez ciemną salę. Jest tajemniczy, wyrazisty, opowiada ciekawie i czasem sennie kołysze słowem, by zaraz krzykiem wprowadzić moment dynamiki.
Teksty są po angielsku, wolałabym polski. Szemrane opowieści o życiu są wielkim wyzwaniem dla ojczystej mowy, dla potencjalnego twórcy, ale wyzwaniem, które warto podjąć. Dodałoby to dodatkowego smaku i szczypty pieprzu do schłodzonej szklanki wódki.
Pomimo tego, że Paweł, będąc twórcą całej kreacji i niewątpliwie odtwórcą roli pierwszoplanowej przemawia najwyraźniej, na pochwałę zasługuje towarzyszący mu tego wieczoru zespół. Nie jest może równo jak przy linijce, ale za to w sam raz! Bez zbędnej wirtuozerii, popisów, ale z fajnym brzmieniem, budującym doskonale tło wzbogacające opowieści Pawła.
I tak oto uczestniczymy w tworzeniu równoległego świata, narracji do życia, obserwacji codzienności, która może okazać się w swej banalności niezwykle pasjonująca. Nie czuć zadęcia, nie sposób również określić na ile jest to kreacją, a w jakim stopniu rzeczywistością muzyka. Dla mnie jest przekonujący.
Na scenie widać przyjemność, jaką czerpią z grania. Tworzą zgrabny, klubowy klimat, współgrają melodyjnie ruchami ciała z pulsacją muzyki, jaka tworzy się na scenie. Nie jest to muzyka wielkich sal. Raczej powinna wypełniać przestrzenie klubów, ich wieczornej aury i doznania dojrzałych słuchaczy. I nie mówię tu o wieku, a o sposobie postrzegania świata i zarazem zdolności zachwycania się otaczającym światem.
Sięgnę do płyty, za którą jeszcze raz gratulacje, bo jest pomysłem i realizacją głównie jednego człowieka. Paweł stworzył ją w swoim umyśle i przeniósł również na wszystkie instrumenty – oprócz saksofonu – samodzielnie. Warto zapamiętać tą nazwę - LORD & THE LIAR.
tekst i fot. I.Treutle