21 lutego według kalendarza dni przeróżnych to Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego. Dlatego tego chcemy przypomnieć, że ciepły sweter (nie swetr) się przydaje, kiedy chłodny wiatr (nie wiater) wieje na dworze (nie na dworzu). Że w cudzysłowie się odmienia jak w rowie i dobrze by było o tym pamiętać. A w każdym razie (nie w każdym bądź razie) starać się, ponieważ to jak mówimy jest ważne. To jak mówimy świadczy o nas. Czas wziąć (nie wziąźć) się za siebie i mieć to na uwadze nie tylko dwudziestego pierwszego lutego.
Od dziś pamiętamy! Ta pomarańcza (nie ten pomarańcz)! A dla tych, którzy o języku polskim wiedzą sporo, jak co roku Planeta 11 przygotowała miejskie dyktando. Pisało je w piątek w bibliotece około 100 osób (w tym również Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz). Byli też goście z Moskwy, którzy odwiedzili Olsztyn tylko na trzy dni i postanowili się zmierzyć z zadaniem językowym. Grupa uczniów z moskiewskich szkół uczy się już od jakiegoś czasu polskiego i, jak się okazało, z ogromnym sukcesem.
Kiedy już zgromadzenie oddali swoje prace i nastąpił moment sprawdzania, rozpoczęło się spotkanie z Mariuszem Sieniewiczem, który w tym roku był autorem treści dyktanda. Rozmawialiśmy o jego ulubionych słowach, najbardziej denerwujących go błędach językowych i współczesnej literaturze polskiej. Ale nie tylko. Piszę „rozmawialiśmy“, gdyż miałam przyjemność prowadzić owo spotkanie. Jeśli jesteście ciekawi, jak świętowaliśmy w Olsztynie Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, zapraszam do obejrzenia foto-relacji, a poniżej zamieszczam tekst dyktanda. I na koniec – mam do Was, drodzy Czytelnicy – dwa pytania. Jakie są według Was najbardziej denerwujące (a powtarzane) błędy językowe oraz czy sądzicie, że treść dyktanda była trudna?
Pisarz ambitny.pl
Pewien olsztyński autor cieszy się sławą kongenialnego pisarza. Wszyscy znają jego poemat „Duchy słów jęczą w niewoli” lub powieść „W tę i we w tę mojej pięćdziesięciogroszówki”, która zdobył Grand Prix w konkursie „Harfą i Pianolą Słowa”. To o nim wspomniano raz w TVP Info, a krytyk Szypułko pisał, że talentem depcze Miłoszowi po piętach.
W swoim dorobku ma dwadzieścia tomów poezji, dziesięć powieści, sześć antropologicznych esejów i cztery jednoaktówki. Każde to opus magnum i biały kruk. Ich nakłady sięgają trzystu egzemplarzy, a trzeba zaznaczyć, że nie ma aż tak licznej familii. Konia z rzędem temu, kto znajdzie choć jeden oryginalny egzemplarz „Glisty warmińskiej”, czy „Ostrokołu somnambulicznych obcążków”. Nadaremnie się trudzić. Wszystkie – na ogół zaczytane na śmierć. Zaciśnięte z zazdrości, trupioblade usta kolegów po piórze są najwłaściwszą miarą jego sukcesu. Ci strzelają korkami Igristoje ledwie przekroczą sto egzemplarzy i za półdarmo trwonią swój quasi-talent.
Pewnego styczniowego popołudnia w domu geniusza, na etażerce zadzwonił telefon. Kobiecy głos przedstawił się jako Ula, koordynatorka unijnego projektu „Pisarze ambitni.pl” i wyjaśnił:
– Pragnę zorganizować spotkanie w Planecie 11 poświęcone pana twórczości. Prowincja jest żądna kultury wysokiej. Będą croissanty, cappuccino i strudel z nadzieniem toffi.
– A czytelnicy? Tylko dla nich istnieję – wyznał geniusz, przełknąwszy kęs grahamki z topionym cheddarem. Akurat celebrował nie drugie, lecz pierwsze śniadanie mistrzów.
– Kania dżdżu tak nie łaknie, jak nasi czytelnicy pana! Żebym tak trupem padła – żachnęła się, skądinąd szczerze, Ula-koordynatorka.
Geniusz sroce spod ogona nie wypadł, więc zgłosił kilka negocjacyjnych zastrzeżeń. Primo: zaspy i mróz nie odpuszcza. Secundo: trudzi się nad kolejną powieścią, która całkowicie zżera mu duszę. Tertio: co to w ogóle za Planeta 11? Pierwsze słyszy, a świat wzdłuż i wszerz zjechał, tu i ówdzie ucha nastawiał.
Koordynatorka okazała się fachowym negocjatorem. Bez erystycznych podchodów, od razu wytoczyła armatę: pulchniutką sumkę, i to płaconą – in extenso – w gotóweczce, i nie na konto, tylko do rączki. Sumka od razu stopiła śniegi, styczeń przechrzciła na czerwiec, a Planetę 11 – na literacką Carnegie Hall.
Mistrz przystał na warunki i, odłożywszy słuchawkę, z lubością zżarł cały cheddar.
Urszula Witkowska
PS Uwaga, uwaga! Żeby nie było tak łatwo... tekst dyktanda nie jest tak zupełnie poprawny... poszukajcie... Podpowiadam - interpunkcja też jest ważna...
PS 2 Zapomniałabym! Była oczywiście nagroda! Dla osoby, która napisała dyktando najlepiej. I to nie byle jaka nagroda, gdyż był to tablet multimedialny, zestaw książek z autografem oraz abonament do Planety 11. Innymi słowy - warto było się potrudzić.