Zamurowana sprawa

Czasem człowiek ma potrzebę powiedzieć coś w sprawie, na którą nie ma tak naprawdę wpływu. Ale czy na pewno? A może właśnie swoim milczeniem, poprzez poczucie bezradności przyczynia się do czegoś, co nie powinno mieć miejsca?

DSC04103 (800x600)Mury obronne w średniowiecznym Heilsbergu wznoszono do II połowy XIV w. Z biegiem stuleci zarówno one, jak i inne miejskie formy obronne, jak bramy czy baszty, straciły swoją funkcję. Były burzone, niszczone, stając się często chętnie wykorzystywanym, drogocennym materiałem budowlanym. Lidzbark zachował jednak wspomnienie tych czasów w postaci masywnej budowli zwanej Wysoką Bramą oraz fragmentu dawnych murów obronnych zlokalizowanych przy ulicy obecnej Hożej.

Mury widziały już niejedno, przeżyły najazdy i dziejowe zawieruchy. Zasłużyły na to, by teraz być pamiątką historii, skrzynią wspomnień i niemym świadkiem kilkusetletniej historii miasta. Przeżyły też, kilka lat temu, decyzję i podpisanie umowy przez gminę miejską Lidzbark Warmiński o nazwie „Rewitalizacja centrum starego miasta I etap - ul. Powstańców Warszawy, Plac Wolności, Ratuszowa, budynek po Urzędzie Miasta oraz mury obronne”. Całkowita wartość projektu wyniosła 9 846 380 zł, w tym dofinansowanie w formie dotacji rozwojowej w kwocie 6 780 475 zł oraz środki własne Gminy Miejskiej Lidzbark Warmiński 2 905 918 zł. Dofinansowanie oczywiście z funduszy europejskich. Cyfry podaję celowo, bo nie są tu bez znaczenia. Same prace związane z przebudową i wzmocnieniem murów, pod ścisłym nadzorem konserwatora zabytków wycenione zostały na 2,063.526,46 PLN!

To oczywiście działania, które w pełnej rozciągłości popieram. Jednak ostatnia decyzja, której bohaterem są również wspomniane mury miejskie, a właściwie ich bezpośrednie sąsiedztwo, są nie tylko niezrozumiałe lecz wzbudzają we mnie głęboką złość i irytację.

Jesteśmy chyba wszyscy świadomi, że nasze miasto nigdy nie będzie przemysłowym potentatem, nigdy nie stanie się krzemową doliną. Naszą największą wartością, którą do tej pory dość nieumiejętnie wykorzystujemy, jest nasze dziedzictwo historyczne i przyrodnicze. Będąc częścią krainy, jaką jest Warmia, mamy powody do dumy, cenne zabytki i niezwykle malowniczą okolicę. Mamy coś, co trzeba chronić i nad czym warto się pochylić. Coś, co odpowiednio wyeksponowane i przedstawione przyciąga tu ciekawy wzrok turysty nie tylko z kraju, ale i ze świata.

Ja nie chcę się w tej chwili spierać się i dociekać, kto?, za czyjej kadencji? i dzięki jakim sytuacjom”. Nie jest też istotna sprawą, kto stał się nabywcą owych działek. Dbanie o interesy miasta i obywateli rozumiem jako pewną logiczną ciągłość, niezależną od opcji czy ugrupowania będącego w danym momencie u władzy, więc proszę nie oczekiwać publicznego szukania, oskarżania winnych i werbalnego linczowania. Nie godzę się jednak na to, by skwer przed murami został zalepiony przez „zabudowę szeregową mieszkalno – usługową”.

Rozumiem, że pomysłodawca chciał nawiązać do faktu, że niegdyś i tam znajdowała się zabudowa. Dla mnie to jednak marny argument, bo niegdyś - od średniowiecza do 1904 roku - miasto zaopatrywały w wodę drewniane, dębowe rury, a na Placu Wolności znajdował się pomnik Czarnego Huzara...Pomysł na „tu było, tu stało” uważam nie zawsze za trafiony i uzasadniony w realizacji. Szczególnie w tym przypadku.
Miejsce, w którym znajduje się zrewitalizowany zabytek, powinno być stałym punktem zatrzymywania się gości, odwiedzających nasze miasto, zwłaszcza, że obok znajduje się lubiana przez turystów restauracja. Jak oglądać będą wspominane w każdym przewodniku pozostałości murów miejskich? Z balkonu właściciela działki pod zabudowę szeregową?

Miejsce to powinno pozostać skwerem z zielenią, ławkami i najlepiej tablicą informującą o zabytku, który oglądamy. Ja rozumiem, że to może dość idealistyczna wizja i zupełnie nie nawiązuje do nowoczesnych trendów wyprzedawania każdego skrawka naszej przestrzeni, wydawania pozwoleń na idiotyczne dobudówki, zalepianie wszystkiego banerami i wrzeszczącą reklamą. Rozumiem, że nie nie nawiązuje do ogólnie panującego trendu szpecenia i zupełnego braku dbałości o naszą wspólna przestrzeń i jej zagospodarowanie. Nadal jednak wierzę, że są pewne wartości ponad blask złotego dukata i dlatego nie popieram tej decyzji licząc na możliwość innego jej rozwiązania.

I.Treutle