Warmianka, Mazur… kto to?

Wobec wszechogarniającego bezładu wiadomości i przestrzeni niektórzy z nas poszukują swojego miejsca, nie tylko w sensie praktycznym, ale może przede wszystkim emocjonalnym i duchowym, które wcale nie musi być tożsame z fizycznym przebywaniem. Szukanie swojej małej ojczyzny...

1624030_508567885922850_1522746747_oTo temat, który tak naprawdę trudny jest do określenia. Odniesienie do małej ojczyzny można znaleźć na poziomie własnej miejscowości, okolicy, czy pewnych granic historycznych budzących sentyment, emocje czy wspomnienia, a nawet własnej najbliższej rodziny.

Ta kwestia chyba nieustannie u nas jest jednak na etapie raczkowania lub jeśli istnieje, przybiera dosyć radykalne formy wyrazu. Ta „miłość” do małej ojczyzny przekształca się niejednokrotnie i tak też rozumiana jest przez wielu, w formę dążenia do własnej państwowości, podziałów i wyrazu negatywnie rozumianego „patriotyzmu”.

Wiele lat przebywałam poza granicami Polski, by w południowych Niemczech z zachwytem patrzeć na dumę, jaka rozpiera młodych ludzi, którzy biorą udział w organizacji wszelkich lokalnych przedsięwzięć. Jakim zaszczytem jest dla nich posiadanie tradycyjnego stroju, kultywowanie regionalnych tradycji, wzmacnianie swojej więzi z miejscem, w którym żyją. To demonstracja radości, dumy i wyraz pozytywnego chwalenia się dorobkiem kulturowym danego regionu.

I nie chodzi tu wyłącznie o ludowość, stroje, czy tzw. „cepelię”. To całość tradycji, wierzeń, kształtowanych przez pokolenia, ale ładnie osadzona we współczesności. Jej istotą nie jest pokazywanie siebie jako kogoś innego, a już w zupełności nie lepszego. To raczej wyraz wspólnoty, przywiązania do miejsca i kultury, do miejsca, dla którego warto się kształcić, dla którego warto pracować, by je upiększać. Pokazanie dlaczego jesteśmy wyjątkowi, ciekawi i warci poznania.

Taka tożsamość regionalna daleka jest od tożsamości etnicznej. Warmia to kraina, która przez setki lat istnienia przeżyła wiele konfliktów zbrojnych, epidemii i wydarzeń politycznych. Jest obecnie kolorową wyklejanką dziedzictwa plemion pruskich, polskości i niemieckości, katolickiej religii, ale też kultury i religii sąsiadów przybyłych w wydarzeniach najmłodszej historii do nas ze wschodu.

Rozwijajmy naszą tożsamość regionalną, to ważne zadanie. Traktujmy to jak nasz mały świat, który jest odniesieniem do postrzegania świata globalnie. Poprzez rozwijanie własnej tożsamości kulturowej, wzmacnianie i kształtowanie umiejętności odpowiedzialnego tworzenia i modelowania kultury własnej małej społeczności, uczymy się komunikacji z szaleństwem dzisiejszego świata. Określajmy siebie, szukajmy i bądźmy jacyś w tym zalewie bylejakości.

Uświadomienie sobie, czym jest dziedzictwo kulturowe własnego regionu, miasta, wsi stanowi punkt wyjścia do kultywowania, ożywiania czy reaktywowania lokalnych tradycji. To ważny krok do tego, by móc określić swoja pozycję indywidualna, ale też swoja pozycję wobec innych. To żaden wstyd znać historie miejsca, w którym się mieszka, to żadna ujma na honorze by być dumnym z dorobku kulturowego setek lat i wielu pokoleń, dla których ta ziemia była ich małą ojczyzną.

I.Treutle