Słobity – gdzie są skarby książąt zu Dohna?

W mroźną, styczniową noc dźwięk silnika automobilu stojącego przed pałacem wydawał się głośniejszy niż zwykle. Również twarz szofera tak zawsze rubasznego, tym razem była inna. Tym razem była jakby nieobecna...

196724_3703241387683_1764050238_nDopiero co obudzone przez guwernantkę dzieci, szybko nakarmione i ubrane w płaszczyki z dużymi, futrzanymi kołnierzami, jeszcze przecierały zaspane oczy, nie rozumiejąc dlaczego wyciągnięto je z ciepłych łóżek w środku nocy. Odkąd ojciec wrócił z wojny dom stanął na głowie. Od kilku dni szykowano się do opuszczenia pałacu. Matka mówiła, że być może na zawsze...

Jest 22 stycznia 1945 roku. Rodzina książąt zu Dohna ze Słobit w Prusach Wschodnich pośpiesznie opuszcza swój posiadany od kilkuset lat majątek. Ewakuują się w ostatniej chwili. Nazajutrz do Słobit wkraczają Rosjanie. Trzydziestoosobowy konwój księcia zu Dohna po dwóch miesiącach szczęśliwie dociera pod Bremen. Lecz nie przywożą ze sobą ogromnych zbiorów ze słobickiego pałacu. Nie mają ze sobą liczącej 50.000 woluminów, założonej w 1627 roku biblioteki. Nie ma zbiorów malarstwa niderlandzkiego. Nie ma kolekcji chińskiej i miśnieńskiej porcelany, złotych przedmiotów użytkowych, broni. Nie ma unikatowej kolekcji instrumentów muzycznych, zbieranych od średniowiecza... Jeden z największych prywatnych zbiorów w Europie rozpływa się w powietrzu. Skarby kultury ze słobickiego pałacu zostają gdzieś w Prusach Wschodnich...

Przyjrzyjmy się więc, czym był pałac w Słobitach, zanim zamieniono go w stertę gruzu, która świadczyłaby o tym, iż Matka Natura popełniła błąd pozwalając niektórym osobnikom zbyt wcześnie zejść z drzewa i dała do łapy ogień.

Będąc w okolicach Pasłęka zjedziemy z szosy na mało subtelną drogę, brukowaną kamieniami i to na odcinku kilku ładnych kilometrów. Zachowując auto i zęby w całości dotelepiemy się do wsi Słobity, gdzie przywita nas szczerząca się w ponurym uśmiechu ruina Pałacu Królewskiego, strasząca pustymi oczodołami okien, w których pająki tkają swoje gęste sieci, trwając od dziesięcioleci w wierze w niezmienność ich małego wszechświata.

Wyfasowany jeszcze w średniowieczu pałac, kilkukrotnie przebudowywany, ostatnio w stylu barokowym, znany był z niespotykanego rozmachu i przepychu. Odznaczał się bogactwem zdobień i wspomnianymi już, ogromnymi zbiorami. Do tego stopnia, iż w 1944 roku zjechali do Słobit niemieccy konserwatorzy, aby wykonać kilkaset kolorowych fotografii pałacowych fresków, najnowocześniejszym w owym czasie sprzętem. Freski rok później już nie istniały. O Słobitach mówiło się wtedy, że w wyjątkowości obiektu w równym stopniu mają swój udział Natura, Fortuna i Sztuka.

Pałac wybudował siedzący w Prusach Wschodnich od 500 lat ród zu Dohna. Przywlekli się oni na te ziemie wraz z Krzyżakami ze Śląska. Spokrewnieni z polską szlachtą Dunin oraz z obecnie panującą w Holandii dynastią Orańską-Nassau. Pełnili najwyższe w kraju urzędy, bywali dyplomatami i posłami. Jeden z zu Dohna negocjował z Napoleonem zawieszenie broni w 1807 roku, co ponoć skończyło się później ostrą balangą, kiedy Bonaparte gościł u zu Dohnów...

Dzierżyli również stanowiska Wielkich Łowczych Cesarstwa oraz opiekunów małoletnich królów. Anegdota mówi o tym, jak to jeden z zu Dohna zamknął w areszcie domowym, w pałacu w pobliskich Gładyszach 14-letniego następce tronu, późniejszego króla Fryderyka Wilhelma IV, gdy ten bawiąc tam agroturystycznie z bratem, nieco przesadził w zabawie w straż pożarną. Możemy się tylko domyślać, iż szczeniaki zjarały jeden z tych bezcenny arrasów lub dywanów, którymi później będzie zachwycał się Kossak, goszczący w Gładyszach. Choć wydaje się, że zakaz opuszczania komnaty, skutkujący kilkudniową przerwą w obłapianiu wiejskich dziewuch, był karą nazbyt surową, wobec straty jakiegoś tam gobelina.

U Dohnów gościli królowie na słynnych polowaniach, gościł car Rosji Paweł I, który upolował tam jelenia w lesie oraz ponoć jakąś blondynkę na sianie. Ród zu Dohna od pokoleń odznaczał się zamiłowaniem do sztuki. W dobrach mile widziani byli artyści, pisarze, aktorzy, którzy zawsze grosz jakiś tam zarobić mogli. Sami zu Dohna kultywowali przez generacje tradycje muzyczne, często dając koncerty na starych instrumentach w pałacowym parku, zarówno dla gości jak i dla gawiedzi. Jak ten na początku XX wieku dla dziewcząt z seminarium muzycznego w Hanowerze.

Ciekawym kaprysem było organizowanie ogólnodostępnych wycieczek i pikników, koleją lub konno, do miejsc związanych z historią lub do okolicznych pałaców. Lansowano w ten sposób poczucie piękna i dziedzictwa kulturowego wśród ludu i gości (niżej podpisany stara się tę zacną tradycję kontynuować) Dobrowolnie, jeszcze przed reformą Steina-Hardenberga, zwolnili też chłopów z poddaństwa, choć osobiście aż tak daleko bym się nie posuwał - rozumiem wycieczki, pikniki, ale tu już przesadzili.

Ostatnim panem na Słobitach zostaje książę Aleksander zu Dohna (1899-1997) , chrześniak króla Prus. W młodości kumpluje się z Himmlerem, Göringiem, spotyka się też z Adolfem. Książe wstępuje również do SS. Lecz w 1939 roku następuje przełom. Na pogrzebie swego syna, który wracając z bibki Hitlerjugend, w dniu urodzin Hitlera, przewraca się nieszczęśliwie na rowerze i ginie, a książę zrywa z trumny flagę ze swastyką i przykrywa flagą herbową, po czym srebrna odznaka SS ląduje w przypałacowym stawie. Później nazwisko księcia będzie się przewijać w związku z zamachem na Hitlera.

Książę podczas wojny walczy w Wehrmachcie i cudem wyrywa się z oblężenia pod Stalingradem. Feldmarszałek Paulus czując że sprawa się rypie, w ostatnim momencie wysyła dokumenty armii samolotem na zachód. Właśnie pod opieką księcia zu Dohna... W marcu 1944 roku książę odmawia rozstrzelania jeńców amerykańskich. Jeńcy i tak zostają rozstrzelani, a książę zdegradowany. W styczniu 1945 książę zu Dohna dociera w końcu na swoje włości, do Słobit, do pałacu, do rodziny...

Rosjanie są już w Prusach Wschodnich. Książę ma ma mało czasu i ograniczone możliwości transportowe. Postanawia więc ewakuować rodzinę i całą służbę oraz kilka ulubionych obrazów z gołymi babami. Nie może zabrać całej kolekcji. O tym co z nią zrobić miał czas myśleć jeszcze siedząc w sztabie. Wiemy też, że odmówił dr Rhode, opiekunowi bursztynowej komnaty, przyjęcia tej kupy bursztynu na przechowanie do Słobit tłumacząc się, że ze swoimi zbiorami będzie miał spory ambaras.

Kiedy za zakrętem znikają tylne światła samochodów i końskie ogony, do wsi wkraczają Rosjanie o mongolskich twarzach i sześciu zegarkach na ręku. W ślad za nimi, niczym wyżły podążają oficerowie z brygady trofiejnej, zajmującej się profesjonalnym rabowaniem dzieł sztuki. Lecz w pałacu prócz mebli, biblioteki i jeszcze ciepłych kartofli w pałacowej kuchni nie znajdują nic. Zniesmaczeni tą porażką palą bibliotekę (w latach 70tych ekipa z Uniwersytetu Gdańskiego, badająca ruiny natknie się na spalone grzbiety starodruków). Lecz kilkusetletnie księgi płoną szybko i fajerszoł nie robi na żołnierzach odpowiedniego wrażenia. Wrażliwi na piękno ognia czerwonoarmiści palą więc pałac, zaspokoiwszy tym samym swoje potrzeby estetyczne i splunąwszy za siebie, cisną dalej. Na Berlin.

W Słobitach książę pozostawia ogrodnika. Ten miast czmychnąć na zachód, nie tylko pozostaje w dzikim kraju, ale stara się też o obywatelstwo. To budzi podejrzenia polskiego UB, które słusznie się domyśla, iż ogrodnik pozostał w charakterze powiernika zbiorów. Służby przechwytują korespondencje od księcia, w której zawarte jest pytanie o bezpieczeństwo kolekcji. Oficerowie próbują zwerbować ogrodnika, w konsekwencji nawiązując kontakt z samym księciem zu Dohna. Książę raczy podjąć ze służbami grę w kotka i myszkę. Zwodzi ich i mami, w końcu wskazuje jakąś skrytkę w murach zrujnowanego pałacu, z kilkoma bibelotami. Jakieś kielichy, figurki, lichy łup...Lecz na tym kontakt się kończy. Skarbów nie ma.

Ruiny przez lata są poligonem doświadczalnym poszukiwaczy skarbów, którzy kują mury i ryją w piwnicach. Ale książę musiałby być głupcem, aby zbiory ukryć w pałacu. A głupcem nie był. Ród zu Dohna posiadał w swych domenach wystarczająco dużo dworów, pałaców i kościołów, aby w panice, która ogarnęła Prusy Wschodnie, na spokojnie zdeponować zbiory. A sucha krypta w gotyckim kościele nie tylko zachowa w dobrym stanie zasuszony uśmiech wujka Hainricha, ale i skrzypki Stradivariusa, owinięte w van Dycka. Poddasze w jakimś klasztorku również wydaje się być odpowiednim miejscem (niżej podpisany grasując na poddaszu chociażby bazyliki w Kętrzynie, ponad potężnymi sklepieniami, potrzebował lin, aby spenetrować wnęki kilkumetrowej głębokości, zawalone liśćmi, guanem, deskami, zbierającymi się tam od wieków. A przez kilka dni przejrzał zaledwie nikły fragment...)

Jest też jeszcze niesamowity cmentarz zu Dohna, ukryty w lasach pod Morągiem, obok wsi Markowo, do którego wstępu bronią natrętne niczym Luftwaffe komary. Niektórzy mówią, że tam należy szukać wskazówek... Niektórzy szukają ich z łopatami w rękach...

Dalszą część tej historii pozostawiam bujnej wyobraźni dziennikarzy, oraz różnej maści poszukiwaczom-regionalistom, którzy pod każdym głazem wietrzą tunel pełen skarbów. Dla mnie niech skarbem pozostanie ta pociągająca w swym majestacie ruina (nieco karkołomne sformułowanie, ale wiadomo o co chodzi) oraz park, w którym, gdy już umęczony nudą i bezrobociem lud położy głowę na poduszce, a w okolicznych, niewybrednych chatkach przestanie jazgotać bum-box informujący mnie, że "ona tańczy dla mnie" (gorszej tortury nawet Naziści by nie wymyślili), jeśli się wsłuchać w szum starych dębów, można usłyszeć echa koncertów dawanych tu niegdyś przez książąt zu Dohna. Tych, co królów karcić mogli.

Grzegorz 'Pepe' Pepłowski / fot. Magdalena Szurek / arch. autora

36594_514532708614081_1284683825_n34696_514550501945635_320484419_n12033_514532555280763_1476829984_n1045068_514506375283381_63672151_n 1016908_514550725278946_1752383182_n 1010995_514481728619179_1217340847_n 1010291_514532418614110_1404333086_n1006210_514532938614058_1937275528_n 1005756_514506955283323_2118599662_n 1004599_514546815279337_613433982_n 1003447_514550895278929_1355739534_n 1001818_514544388612913_1098466900_n 999490_514532311947454_2064077268_n 998701_514474091953276_1561371234_n 994826_514533341947351_763476638_n 994215_514471225286896_544987057_n 970948_514532845280734_466888135_n 970401_514482998619052_1459729113_n 968994_514551068612245_1892042846_n 946580_514545515279467_1787478783_n 934622_514506578616694_368242986_n 551664_381534741913879_1008910669_n 376742_381532381914115_1967710373_n