Rozważania o wędrowcu [cz.2,ost.]

Co jeszcze znajduje się wśród wartości, jakie dały mi wędrówki, a przedtem krajoznawstwo?

Akceptacja. Podczas wypraw i wędrówek zdarzają się różne sytuacje – dotyczące zastanej na miejscu rzeczywistości, pogodowe, losowe. Tak różne, jak różnoraki jest świat. Nie wszystko jest przyjemne i radosne. Z bliska widzi się biedę, problemy i zniszczenie. Czasem zachodzi się tam, skąd trudno jest wyjść. Niespodzianki przynosi pogoda. Czasami po męczącym dniu brakuje możliwości odpoczynku, a nawet powrotu – takie okoliczności trzeba albo zaakceptować, albo zrezygnować. Z czasem, choć nie da się przewidzieć, kiedy, przychodzi pokora i wyciszenie, z czasem postawa zmienia się na taką, z której coś wartościowego może wyniknąć. Ale ona musi przyjść sama, nie można się przywołać. Musi wyniknąć z pokory i skromności, a nie z jakichś chęci, i z odpowiedniej głębi przyjmowanej postawy.

 

Odporność, szeroko rozumiana. Z tych samych powodów, co powyższe.

Kondycja i wytrzymałość. To na tyle oczywiste, że nie wymaga rozwinięcia.

Hart i zdrowie. Przemoczenie nóg nie jest dla mnie groźne, na chłodzie wytrzymuję wiele, trzeba tylko się odpowiednio ubrać. Nieraz już po wędrówce wracało mi zdrowie i siły, i choć oczywiście nie zawsze jest to możliwe, o wiele więcej zdrowia dzięki nim zyskałem, niż mogłem stracić.

Zaradność. Wiele było rzeczy nawet prostych, z którymi kiedyś sobie nie radziłem. Wędrówki nie tyle mnie zmusiły, bo żadnego przymusu nie czułem, co skłoniły, żeby je opanować. Umiejętności, które kiedyś były dla mnie nie do opanowania lub uznałbym za niedorzeczne, stały się oczywiste i naturalne. A z tego z kolei wynika więcej szczerości i naturalności.

Umiejętność szybkiego decydowania. Wielokrotnie miałem chwilę na decyzję, od której zależał co najmniej cały dzień, na przykład kiedy po przyjściu na przystanek okazywało się, że za chwilę mam autobus i muszę natychmiast decydować, czy i dokąd nim jechać czy przyjąć inny wariant. Nieraz spotykałem coś, co okazywało się bardziej warte zgłębienia niż to, co zamierzałem, i trzeba było nagle te zamiary zmieniać. Nawet nie tyle wędrówki, co wszelkie podróże umożliwiły mi szybkie zmiany i decydowanie, a to, czego się nauczyłem podczas wędrówek i podróży, bardzo się przydało również poza nimi.

Życzliwość wobec ludzi i umiejętność zjednywania ich sobie. Dziwny przybysz tylko początkowo może budzić śmiech i kpiny. Ale nawet jeśli, bo i to nie zawsze się zdarza, to szybko przechodzi, o ile tylko on sam nie da się temu ponieść.

Większa pewność siebie i poczucie własnej wartości. To najbardziej wynika z dwóch poprzednich cech. Kiedy okazuje się, że można dobrze prowadzić swoje wyprawy, a dla miejscowych ludzi jest się kimś równie interesującym, co oni dla mnie, przychodzi to już samo. I wcale nie wchodzi w sprzeczność z pokorą wobec świata, nawet ją wypełnia i rozwija.

Głębsze wniknięcie zarówno w Naturę, jak też w życie ludzi. Wędrówki przez cały rok dają większe zrozumienie prawidłowości przyrody, a dalej zespolenie z jej cyklami i zachodzącymi procesami. Z kolei wędrówki do zwykłych miejsc w dni powszednie dają to samo wobec mieszkających tam ludzi. Nawet pozostając na uboczu, nie biorąc w tym udziału, stopniowo, powoli staję się ich częścią.

Kiedyś, podobnie jak większość ludzi, nie znosiłem listopada i związanej z nim pory roku – przedzimia. Obserwując przyrodę, przebywając wśród niej, dostrzegłem jej piękno. Okazało się, że jest to pora roku analogiczna do późnego wieczora jako pory dnia, w której ludzie odpoczywają po całym dniu i przygotowują się do snu, ale jeszcze się nie kładą. Jest w tej porze piękno i majestat, które pod wpływem wędrówek ujrzałem w pełnej krasie. Z czasem można ze wszystkim wejść w harmonię, zamiast się zżymać i buntować, i tylko tracić na to siły, zaakceptować i czerpać z piękna. A to jest tylko jeden przykład.

Można by się jeszcze wielu doszukiwać. W końcu sama wędrówka jest radością, samo poznawanie różnych terenów poszerza obraz świata. Jest jeszcze cały szereg rzeczy, których nie ma sensu wymieniać, bo to może przyjść tylko samo wtedy, kiedy się nie czeka. Jest cała masa światów do odkrycia. Nie można mówić, że czekających na odkrycie, bo one wcale na to nie czekają, one świetnie funkcjonują będąc niepoznane. Ale możliwych do odkrycia i zgłębiania.

Nie każdy może zostać wędrowcem i nie każdy powinien. Nie każdy może uprawiać krajoznawstwo czy samodzielne podróże. Wymaga to i umiejętności, i intencji, które nie każdy będzie miał i o które czasami trzeba się postarać. Ale kto nie potrafi wszystkiego, może zdobyć się na część. Żeby coś uprawiać, nie trzeba być w tym mistrzem, jeszcze raz powtórzę, że wystarczy robić to na poziomie swoich potrzeb i możliwości. Cokolwiek z tego uprawiać może każdy.

Nie każdy ma dobrą orientację w terenie. Ale przecież nie trzeba koniecznie chodzić nieznanymi drogami przez puszczę, można poprzestać na dobrze oznakowanych drogach między wioskami, do których łatwo można dojechać, takie drogi i takie wioski znajdą się prawie wszędzie. Można poprzestać na krótkich wycieczkach dookoła miasta tak, żeby stale mieć na widoku miejsce, do którego można wrócić.

Nie każdy ma dobrą kondycję i fizyczne możliwości. Ale i mnie się zdarzało podejmować wędrówki będąc tak chorym i słabym, że nawet chodzenie po mieście było sporym problemem. Wtedy z dużej części moich zwyczajów rezygnowałem, zamiary i ubiór dostosowywałem do stanu zdrowia, szedłem łatwymi trasami, trzymałem się blisko węzłów komunikacyjnych, dużo odpoczywałem – to nie było to, co się chciało, ale dobre było i to.

Nie każdy ma odpowiednie zdrowie, żeby chodzić po deszczu i mrozie, nawet, jeśli założy odpowiedni ubiór. Ale kto tego zdrowia nie ma, może poprzestać na wędrówkach o ciepłej porze roku i przy dobrej pogodzie. Przy złej można na przykład poprzestawać na przejazdach z krótkimi spacerami albo nawet na samych przejazdach. A nawet, jeśli ograniczyć się do ciepłej pogody, będzie to już coś. Nie każdy ma dość pieniędzy na przejazdy. Ale kto ich nie ma, może zdać się na okazje. Wiele wtedy trzeba robić inaczej, o wiele mniej można przedsięwziąć, czasami trzeba wędrówkę urządzać akurat tam, gdzie udało się dojechać. Ale wędrować można.

Nie każdy może wędrować, ale większość może, i okaże się, że warto. Nie każdy może uprawiać wędrówki pełne, zgodne z podanymi tutaj zasadami. Ale to, co większość z nas może, też może się okazać wiele warte. Ci ludzie, których wymieniłem, niewiele potrzebowali środków na swoje wędrówki, a przecież w największym stopniu stanowiły o sensie ich życia. Istnieje cała masa nieznanych szerzej światów, każda łąka, las czy strumyk może okazać się takim nieznanym światem, do którego trzeba dotrzeć i który zmieni nasze widzenie. Nawet nie można powiedzieć, że te światy czekają na odkrycie, bo one świetnie egzystują bez nas i wcale nie potrzebują naszego odkrycia. To dla nas warto, żeby do nich dotrzeć. To dla nas warto, żeby być ich świadomym, to nasze postrzeganie dzięki temu się poprawi.

 

To były rozważania z punktu widzenia takiego właśnie wędrowca, trochę przypominającego tego z karty rozpoczynającej wielkie arkana tarota. Wędrowca, znajdującego się w miejscu, w którym z widzenia umknął już początek, a jeszcze nie widać końca wędrówki, który nie wie i nie interesuje go, w jakim jest miejscu swojej wędrówki. Ważne, że w trakcie. Tak to wygląda widziane jego świadomością. Inny wędrowiec z pewnością widziałby to w mniejszym lub większym stopniu inaczej. I to jest też jedna z cech wędrowców. Tych, którzy idą, i jeszcze nie myślą o chwili, kiedy dojdą. Ciekawie byłoby posłuchać wędrowca, który już doszedł. Ale ja takiego jeszcze albo nie spotkałem, albo nie rozpoznałem. Trzeba więc pozostać przy takim ujęciu, jakie w tym tekście zostało przedstawione. A kto chce ujęcia innego, najlepiej niech sam rozpocznie wędrówki po swojemu. Zaczyna się zawsze od tego głupca, który nie wie, jak i po co. Ale na końcu arkan tarota widnieje karta „świat”. I na drodze wędrowca też świat się objawia coraz pełniej. Świat taki, jakiego istnienia ani nikt inny, ani on sam nie podejrzewał. Świat, który może być i staje się jego. Trzeba tylko zdecydowanie postawić pierwszy krok. Jeśli będzie to jego krok, jeśli okaże się to jego światem, to kroki następne staną się oczywiste.

 

(c)Przemysław Kapałka