Relacja z rajdu Koła Grodzkiego 26 listopada 2017

W niedzielę, 26 listopada 2017 r., odbył się rajd pieszy zorganizowany przez Koło Grodzkie przy Oddziale Warmińsko - Mazurskim PTTK w Olsztynie. W imprezie udział wzięło 15 osób, zaś poprowadził ją przewodnik turystyczny PTTK po województwie warmińsko - mazurskim Adam Frenszkowski.

Trasa rajdu prowadziła z Lidzbarka Warmińskiego, do którego większość osób dojechała rejsowym busem, zaś część - prywatnymi samochodami - przez tereny położone na północ oraz północny zachód od tej historycznej stolicy dawnej Warmii. Przeszliśmy trasę liczącą ok. 23 km, mijając po drodze niewielkie wsie - Koniewo, Wielochowo, Nerwiki, Nową Wieś Wielką oraz Widryki. Trasa prowadziła niemal wyłącznie drogami polnymi, w otwartym terenie, mieliśmy więc możliwość podziwiania warmińskich pejzaży upstrzonych wzgórzami, pagórkami, dolinami, strumieniami, stawami i jeziorami. Fragment naszej trasy - pomiędzy Wielochowem i Nerwikami - prowadził drogą, po której biegnie Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo.

W Nerwikach obejrzeliśmy z zewnątrz całkiem dobrze zachowany pałac rodu von Heyden zbudowany w stylu późnoklasycystycznym w roku 1864. Obecnie pałac, będący przed 1989 rokiem własnością PGR-u, stoi opuszczony. Z Nerwików do Nowej Wsi Wielkiej na dość krótkim odcinku podążaliśmy fragmentem dawnej, nieistniejącej linii kolejowej Lidzbark Warmiński - Górowo Iławeckie. Minąwszy Nową Wieś Wielką oraz przysiółek Widryki skierowaliśmy się w polną drogę - nieco zabłoconą i zarośniętą. Wiodła ona przez tereny, na których 210 lat temu - 10 czerwca 1807 roku stoczona została bitwa pomiędzy wojskami napoleońskimi oraz rosyjskimi, zwana w historiografii Bitwą pod Heilsbergiem (dawna nazwa Lidzbarka Warmińskiego) lub Bitwą pod Ignalinem. Zakończyła się ona zdecydowanym zwycięstwem armii francuskiej pod wodzą samego cesarza. Poruszając się przez dawne pole bitewne, dotarliśmy do wsi Ignalin. Tam odwiedziliśmy barokowy kościół parafialny pw. Św. Jana Ewangelisty i Matki Boskiej Częstochowskiej zbudowany w latach 1783 - 1785 oraz wiejski cmentarzyk z interesującymi zabytkowymi krzyżami i nagrobkami. Na cmentarzyku tym w 2011 roku złożone zostały w oznakowanej mogile szczątki nieznanego francuskiego żołnierza 14 pułku dragonów, który walczył i zginął w Bitwie pod Heilsbergiem 10 czerwca 1807 roku. Szczątki te zostały odnalezione przez badaczy przed sześciu laty na polu bitwy. Po krótkim odpoczynku wyruszyliśmy z Ignalina w dalszą trasę. Niezmiennie prowadziła ona drogami przez pola i łąki położone na zachód od Lidzbarka Warmińskiego. Momentami musieliśmy przedzierać się przez całkiem spore błoto na rozjeżdżonych przez traktory, grząskich, piaszczystych polnych drogach. Ostatni odcinek trasy przebyliśmy wzdłuż szlaku rowerowego, który otwarty został w 2011 roku i biegnie po byłym torowisku nieistniejącej od 1946 roku dawnej linii kolejowej z Lidzbarka Warmińskiego do Ornety. Szlakiem tym dotarliśmy ok. godz. 16:30 do Lidzbarka Warmińskiego, gdzie zakończyliśmy nasz rajd. Z Lidzbarka powróciliśmy busami oraz samochodami do Olsztyna i Biskupca - gdyż także z tego miasta pochodziła część uczestników rajdu. W Olsztynie znaleźliśmy się ok. godz. 17:30. Nasz rajd odbywał się w uroczystej, podniosłej oprawie - swoje urodziny świętował bowiem prezes Zarządu Koła Grodzkiego przy Oddziale Warmińsko - Mazurskim PTTK - nasz kolega Krzysztof Kowalski, który notabene przyszedł na świat w dniu 26 listopada dokładnie w szpitalu w Lidzbarku Warmińskim 🙂 Wyprawa odbywała się także pod znakiem zwierząt, a konkretnie psów. Podczas naszego marszu towarzyszyły nam dwa psy, które nie wiadomo, skąd, przyplątały się i postanowiły pozostać przy naszej grupie. Jeden z nich przyłączył się już na rogatkach Lidzbarka Warmińskiego i maszerował z nami aż do postoju w Wielochowie, gdzie zostawił naszą grupę na rzecz przejeżdżającego rowerzysty. Drugi psiak - piękny i ładnie utrzymany kundelek - dołączył do nas w Nerwikach i podążał z nami ok. 12 km - aż do samego końca trasy. Niestety musieliśmy go z żalem pozostawić na przystanku w Lidzbarku Warmińskim. Mamy nadzieję, że udało mu się wrócić bezpiecznie do domu. Rajd zakończyliśmy - mimo drobnej nadwyżki kilometrów - w dobrych humorach, którym także sprzyjała bezdeszczowa, chociaż wietrzna, pogoda. Była to sympatycznie i aktywnie spędzona niedziela. Nasza turystyczna rodzina uczciła ją w jedynie godny i słuszny sposób, który dla każdego wytrwałego piechura jest wystarczającym powodem do rannej pobudki w niedzielę. Piękna wędrówka w pięknym terenie i w sympatycznym towarzystwie - to jest to!