Oranżeryjnej opowieści ciąg dalszy….

Na łamach GT mogliście już dowiedzieć się w osobnych materiałach zarówno o historii lidzbarskiej oranżerii, odkryciu wyjątkowych malowideł i toczących się tam obecnie pracach. Poznaliście również sylwetkę dr E. Kotowskiego, którego historia jest ściśle związana z tym miejscem. Wygląda jednak na to, że jeszcze nie prędko doczeka się ona szczęśliwego zakończenia...

1975090_651855201548131_23973875_nIzabela Treutle (IT): Jakiś czas po Pańskiej wizycie w oranżerii lidzbarskiej (przyp. początek października 2013r.), zapowiedział Pan, że w 45-tą rocznicę swojego odkrycia fragmentów malowideł ściennych opublikuje Pan artykuł naukowy na temat tychże malowideł. Czy to się stało?

Edward Kotowski (EK): Niestety, nie!

IT: Dlaczego, czy odszedł Pan od zamiaru. Taka publikacja wydawała się być oczywistą kontynuacją nawiązującą do obecnie prowadzonych prac?

EK: Dlatego, że nie byłem w stanie, mimo moich wielu wystąpień pisemnych do Mazursko-Warmińskiego Konserwatora Zabytków w Olsztynie „wydobyć” stamtąd całkowitej dokumentacji dotyczącej prac przygotowawczych poprzedzających prace konserwatorskie związane z tymi malowidłami. Najpierw tłumaczono się, że z przyczyn technicznych WKZ nie jest w stanie udostępnić mi tej dokumentacji w formie elektronicznej, ale chętnie mi ją udostępni w siedzibie Urzędu.

IT: Czy tak się stało? Rozumiem, że podjął Pan tą podróż?

EK: Gdy 20 lutego 2014 r. pojechałem do Olsztyna, to nie udostępniono mi najważniejszego dokumentu, jakim jest dobrze opracowany „Raport z badań konserwatorskich wypraw tynkarskich i powłok malarskich we wnętrzu i na elewacji budynku Oranżerii Krasickiego w Lidzbarku Warmińskim wraz z opracowaniem programu i szacunkowego kosztorysu prac konserwatorskich. Toruń, luty 2011r. „ W tej sytuacji, w dniu 22 lutego 2014r., ponownie wystąpiłem do WKZ (do Pani mgr Barbary Zalewskiej) z pismem o treści, którą cytuję:
„W dniu 20 lutego 2014 r., zgodnie z treścią udzielonego mi zezwolenia (w załączniku) zapoznałem się z wymienioną tam dokumentacją, poza "Raportem z badań konserwatorskich wypraw tynkarskich i powłok malarskich we wnętrzach i na elewacji budynku Oranżerii Krasickiego w Lidzbarku Warmińskim wraz z opracowaniem programu szacunkowego kosztorysu prac konserwatorskich, Romanowski, 2011.", którego mi nie udostępniono. Dlaczego? Udostępniający mi dokumentację, Pan Bartłomiej Skrago, na moje pytanie odpowiedział, że dokumenty, które mi udostępnił, to całkowita dokumentacja, jaka znajduje się w zbiorach Urzędu kierowanego przez Panią, a co  jest nawet sprzeczne z treścią Decyzji dołączonej w załączniku, bowiem tam wymienia się ten ważny dokument. Ten fakt powinien stać się powodem do wyjaśnienia dlaczego tak postąpił.? Oświadczył też, że innych dokumentów, poza trzema pozycjami, jakie mi dał do wglądu, a które są wymienione w Decyzji IZAR. 1331.30.2013.bs, z 20.12.2013 r., nie ma. To budzi moje zdumienie nie tylko dlatego, że nie wykonano w pełni treści Decyzji, ale i dlatego, że w moich zbiorach prywatnych znajduje się wiele dokumentacji prasowej z lat 1969-1971, która powstała w związku z odsłonięciem przeze mnie fragmentu malowideł w lutym 1969 roku. W tej dokumentacji prasowej jest nawet zamieszczony protokół udostępnienia oranżerii  do remontu wykonawcy (1961/1962), podpisany przez ówczesnego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Olsztynie. Czyżby nawet tego dokumentu nie posiada obecnie Urząd kierowany przez Panią? Inna sprawa, to to, że w opracowaniu z 1971 roku, wykonanym przez ówczesny Urząd Konserwatorski odsłonięcie przeze mnie fragmentu malowideł, mające miejsce w 1969 roku, przesuwa się na rok 1967. Dziwi mnie także to, co podkreślam kolejny raz, że nie okazano mi dokumentacji obrazującej badania odkrywkowe ścian oranżerii na ewentualne istnienie polichromii, jakie powinno być wykonane przed obecnie trwającym remontem. Czyżby takowych badań nie przeprowadzono? Chociaż tytuł tego "Raportu ...." wskazuje na prawdopodobieństwo  ich wykonania. Podobnie jest z kwestią ekspertyzy z początku października 2013 roku w sprawie konserwacji i renowacji odsłanianych malowideł. Proszę o formalną odpowiedź, czy są takowe dokumenty, czy ich nie ma? Jednocześnie informuję, że podczas przeglądu dokumentacji odnalazłem pismo, z dnia 14 maja 2012 r., podpisane przez obecnego wykonawcę renowacji, właściciela firmy w Włocławka, z którego wynika, że przesłał on także "Ocenę stanu technicznego konstrukcji budynku sporządzoną przez mgra inż.Bogumiła Wierzchołowskiego, rzeczoznawcę budowlanego w zakresie konstrukcji.". Tegoż dokumentu mi również nie udostępniono. Dodam, że pismo to znalazłem przypadkowo wetknięte w inną dokumentację, którą on przesłał przy tym piśmie. Jest to także dowód na to, że wbrew mojej prośbie, musiano dokonać wybiórczej selekcji przedstawionej mi dokumentacji do wglądu, albo też w prowadzeniu dokumentacji oranżeryjnej panuje bałagan? Z treści innego dokumentu mi udostępnionego wynika także i to, że jego autor powołuje się na dokumenty wytworzone w ówczesnym Urzędzie Konserwatorskim  w związku z odsłonięciem fragmentu malowideł w  1969 roku, a których mi także nie udostępniono. To potwierdza tezę sformułowaną powyżej przeze mnie. Proszę o pilne ustosunkowanie się do treści niniejszego pisma i o nadesłanie mi kserokopii wszystkich dokumentów, jakimi dysponuje Warmińsko-Mazurski Urząd Konserwatorski, a z jakichś sobie wiadomych względów nie zechciał mi ich udostępnić, co może być naruszeniem przepisów Ustawy o dostępie do informacji publicznych.”

IT: Co na to Urząd Mazursko-Warmińskiego Konserwatora Zabytków, domyślam się, że zareagował?

EK: Urząd odpisał, że: „(...)Nie został on udostępniony (chodzi o „Raport....”) wskutek niedopatrzenia pracownika przygotowującego materiały; powyższy raport został zatrzymany przez pracownika merytorycznego zajmującego się inwestycjami w Lidzbarku Warmińskim, za co przepraszamy(...).” Jednocześnie zapewniono mnie, że ta i inne dokumentacje, zostaną mi udostępnione w formie elektronicznej, co się częściowo stało. Okazało się więc, że jak WKZ chce, to mimo uprzednich zapowiedzi o braku możliwości w zakresie elektronicznego udostępniania dokumentacji, jest w stanie to zrobić.

IT: Jakie zatem wnioski wypływają z tego „Raportu...” ? Wydaje się, że kilka kwestii rodzi co najmniej zaciekawienie...

EK: Autorzy tego dokumentu w sposób szczegółowy i kompetentny relacjonują i dokumentują przebieg wykonanych badań konserwatorskich w oranżerii i stawiają konkretne wnioski i zalecenia; także i te, wynikające z tego, że badacze dokonujący odkrywek miejscowych na ewentualną obecność polichromii na ścianach wewnątrz oranżerii, nie mieli dostępu do znacznej powierzchni tych ścian z powodu zastawienia ich regałami z książkami oraz innymi meblami. Oto treść jednego z zaleceń: „(...)wykonanie odkrywek pasowych w celu uszczegółowienia zakresu występowania malowideł.(...).” Wydaje się też, że sprawą naturalną była konieczność wykonania odkrywek miejscowych (schodkowych) w tych miejscach, gdzie autorzy „Raportu...” nie mieli dostępu.

IT: Czy to wykonano?

EK: Niestety, nie!

IT: Co oznacza "brak dostępu" ?  Jak wytłumaczono ten fakt ?

EK: Dość dziwnie. Oto fragment pisma WKZ do mnie: „(...)odstąpiono od wykonania dodatkowych badań z konieczności natychmiastowego rozpoczęcia ratowniczych prac konserwatorskich. Odkrywki pasowe zastąpiono odkrywkami płaszczyznowymi, które natychmiast są poddawane konserwacji. Prace te są w trakcie realizacji.(...).” Jeśli „Raport...” został opracowany w ciągu kilku miesięcy, to dwa lata, jakie dzielą od jego doręczenia do WKZ, a rozpoczęciem „natychmiastowych prac ratowniczych” to bardzo długi czas i można było zrealizować spokojnie te dodatkowe badania, co przecięłoby różne domysły, które musiały się pojawić.

IT: A co Pan na to? Czyżby mamy do czynienia z zaniedbaniem i z dość nieodpowiedzialnym podejściem do zabytku?

EK: Wysłałem pismo w tej sprawie (19.04.2014r.), ale dotąd (stan na 2 maja 2014r.) nie otrzymałem odpowiedzi. Oto jego treść:
„Wielce Szanowny Panie Konserwatorze,
Bardzo serdecznie dziękuję za obszerną odpowiedź na moje pismo. Na wstępie zaznaczam, że nie mam jakichkolwiek wątpliwości co do dobrych intencji WKZ w kwestii podejmowania optymalnych działań w kwestii renowacji malowideł oranżeryjnych. Doskonale rozumiem to, że obecny personel Urzędu  WKZ nie ma już wpływu na wydarzenia z przeszłości, które spowodowały to, że niegdyś doszło do bezpowrotnego zniszczenia pięknych malowideł oranżeryjnych, które, wg treści jednego z ówczesnych artykułów, odległy pański poprzednik określił pogardliwie "prymitywnymi malunkami bez wartości." Ale o tym badacz musi pamiętać. Dla precyzji pragnę stwierdzić także, że nie kwestionuję zasadności badań metodą odkrywek płaszczyznowych i mam nadzieję, że ich wyniki zostaną mi udostępnione w odpowiednim czasie. Wtedy najpewniej moje wątpliwości znikną, bo teraz nie mam pełnych podstaw do tego, aby ich nie mieć, co chyba jest zrozumiałe. Nie mam wątpliwości także co do treści Pana słów, że zakres prac został uzgodniony z rzeczoznawcą z MKiDN, Chciałbym jednak nawiązać z Nim kontakt i pewne sprawy wyjaśnić bezpośrednio. Dlatego proszę o podanie mi Jego danych personalnych i teleadresowych. Jednocześnie prosiłbym o podanie danych personalnych i teleadresowych osoby, która prowadziła prace konserwatorskie malowideł w pierwszej połowie 2013 r.. Jak wiadomo, Pani Mgr Agnieszka Ramotowska prowadzi te prace od lipca lub sierpnia 2013 roku i mam nawiązany z Nią kontakt e-mailowy i nie mam jakichkolwiek wątpliwości co do Jej fachowości, a tym bardziej w kwestiach etycznych, powiązanych z zagadnieniem nad którymi pracuje w oranżerii. Dziękuję Panu za upoważnienie i przyzwolenie do zwrócenia się do Niej w sprawach, które mi są potrzebne do napisania artykułu. Mam nadzieję, że potraktuje mnie tym bardziej życzliwie. Niestety, Pani Mgr Agnieszka Ramotowska nie zna nazwiska ani innych danych swojej poprzedniczki, która prowadziła prace konserwatorskie malowideł oranżeryjnych i w tej kwestii liczę na to, że Pan przychyli się do mojej prośby i przekaże mi te dane. Chciałbym i do Niej zwrócić się o informacje, które mi są potrzebne do napisania artykułu i mam nadzieję, że mi ich nie odmówi. W moim opracowaniu nie mogę bowiem pominąć nazwisk zasłużonych dla prac konserwatorskich malowideł oranżeryjnych, ani tym bardziej nie skorzystać z ich fachowej wiedzy. Niezwykle cennej dla procesu poznania wszelkich aspektów tego zagadnienia. Myślę, że dla Pana nie stanowi problemu spełnienie tej mojej prośby, w odniesieniu do tych dwóch osób, za co będę niezmiernie wdzięczny. Już teraz zwracam się z życzeniem, aby ta dokumentacja, która zostanie przekazana Urzędowi po zakończeniu prac konserwatorskich, a o której Pan wspomina, została mi udostępniona. Myślę też, że wszystko, co wspólnie czynimy będzie także dobrze służyć sprawie upowszechnienia wiedzy o kwestiach związanych z tym polonicum na Warmii, jakim jest sama Oranżeria, jak i jej malowidła. Na zakończenie pragnę przekazać Panu, jak i pracownikom Urzędu jak najlepsze życzenia. Także i te Wielkanocne.”(Pismo adresowane do Pana Andrzeja Kaliczyńskiego, Zastępcy Mazursko-Warmińskiego Konserwatora Zabytków, bowiem Szefowa WKZ nie raczyła we własnym imieniu odpowiadać na moje pisma adresowane do Niej).

IT: I co dalej w tej sprawie, bo domyślam się, że pozostawi Pan takiego stanu rzeczy?

EK: Za pośrednictwem tego wywiadu chciałbym się zwrócić do tajemniczej i nieznanej mi ekipy konserwatorskiej malowideł oranżeryjnych, która prowadziła prace konserwatorskie w pierwszej połowie 2013 r., aby nawiązała kontakt ze mną (adres e-mail: kotdaned@wp.pl) i podzieliła się swoimi spostrzeżeniami na temat malowideł i własnych dokonań konserwatorskich w oranżerii. Nie wiem dlaczego zmieniono wykonawcę w momencie, gdy ta ekipa dokonała odsłonięcia niemal całości reliktów malowideł? Pewnie i Czytelnicy chcieliby się tego dowiedzieć, wszak malowidła oranżeryjne stanowią ważną część naszego dziedzictwa narodowego. Może czegoś dowiem się po zakończeniu prac konserwatorskich nad malowidłami, co ma nastąpić z końcem 2014 roku? Jak wiadomo, wtedy, po trzech miesiącach od ich zakończenia, całość dokumentacji ma trafić do WKZ. Dopiero wtedy będę mógł podjąć dalsze badania w kwestii historii powstania malowideł, ich przypuszczalnych autorów i fundatorów. Na zakończenie jednak powiem, że moim zdaniem, na pytania, jakie postawiłem Urzędowi Konserwatorskiemu, może on i teraz z łatwością odpowiedzieć, bo przecież z jego ramienia jeden z pracowników merytorycznych nadzoruje prace oranżeryjne i ma wgląd do dziennika robót i z tej racji doskonale zna nazwiska osób, które zajmowały się pracami konserwatorskimi w oranżerii w pierwszej połowie 2013 roku. Dopuszczam możliwość, że dostojny WKZ mógł też obrazić się na mnie, że zadaję różne pytania i naburmuszył się. Dodam jednak, że gdyby tak rzeczywiście było, to tego typu postawa jest śmieszna w odniesieniu do jakiegokolwiek urzędnika państwowego i wywołuje efekt antyproduktywny. Na temat produktywności i antyproduktywności działań wypowiadam się, między innymi, w książce Dariusza Rosiaka, o tytule „Wielka odmowa. Agent, filozof, antykomunista”,w której autor poświęcił tam wiele miejsca mojej skromnej osobie, a także i freskom oranżeryjnym. Zachęcam więc urzędników WKZ i Szanownych Czytelników tego wywiadu do sięgnięcia po tę, bardzo interesującą książkę oraz do refleksji naszej rozmowy.

IT: Serdecznie dziękuję za rozmowę.