O Kościołach

To może paradoksalne, ale będąc osobą nie związana z jakimkolwiek wyznaniem religijnym, w swoim podróżowaniu – tym w ruchu, jak i tym związanym z książką, najbardziej ulubionym tematem stała się architektura sakralna. Dlaczego tak jest, poszukam odpowiedzi dla tych, co pytają.

1801183_594480183975477_1215157147_oMoże ta fascynacja to wynik niesamowitego kontrastu dzisiejszych budowli religijnych, niejednokrotnie swą szpetną bryłą psujących wielowiekowy krajobraz miast i wsi. Najczęściej towarzyszą im monstrualnej wielkości pomniki Papieża Polaka, które tylko stawiają przysłowiową kropkę nad „i”. Jakby tworzone w opozycji dla pięknych, natchnionych historią i ideą swoich czasów kościołów opowiadających dzieje architektury i rozwoju cywilizacji. Swoja drogą proszę mnie nie pytać, co o rozwoju naszej cywilizacji mówią obecne świątynie.

Może to ten specyficzny zapach, kiedy otwiera się drzwi i wchodzi do otulającego chłodu, latem zbawiennego, zimą już przy pierwszych krokach przeszywającego do szpiku kości. Zapach lawendowych wkładów do szafy, znoszonych kożuchów, kadzideł, starego drewna i wilgotnych kamieni, tylko czasem głaskanych z zewnątrz przez wąskie okna promieniem słońca. To wszystko miesza się z zapachami ludzkiego ciała, człowieczym lekiem i nadzieją.

Może to wyobrażenie wszystkich wiernych, którzy odwiedzili te mury, budowali je, zbierali pieniądze i majętności, by móc postawić świątynię godną ich Bogu. Czasem, siedząc w ławce wydaje mi się, że widzę ich wszystkich, wyobrażam sobie te stroje, problemy i bolączki z jakimi przychodzą ofiarować swój los w ręce kogoś, kto dla nich jest nieosiągalny, jedyny, wyjątkowy.

Może to też zazdrość, że są milczącymi świadkami wielkich wydarzeń historycznych. Gościły papieży, królów, wynalazców, ale i zwykłych ludzi swojej epoki, tak cudownie innych i fascynujących dla mnie, będącej teraz i tutaj. Słuchały różnych języków, szeptów w konfesjonałach, zdradzanych tajemnic i opowieści o ówczesnych tradycjach, obyczajowości. Przeżywały pożary, powodzie, wojny i kradzieże.

Może to też fascynacja i wielki szacunek dla budowniczych i architektów, którzy każdą cegłę wykonywali pojedynczo, wyposażeni w niewiele prostych narzędzi pięli się w górę, ku niebu, by być bliżej temu, co nadawało sens ich życiu.

A może wreszcie to cały system informacji i znaków, przekazów w postaci obrazów, witraży, rzeźb. Fundacje zamożnych, błagania i prośby do patronów, opiekunów. Każdy element coś opowiada, każdy jest świadkiem, dowodem, potwierdzeniem i piękną pamiątką człowieczej działalności, naszym wspólnym dziedzictwem niezależnym od pochodzenia, wyznania czy sympatii politycznych. Niektóre skradzione podróżowały i wracały na swoje miejsce, inne może odeszły na zawsze, jeszcze inne są gdzieś daleko od swojego miejsca przeznaczenia.

Kościoły są wyjątkowe, mają duszę, która przenosi w niesamowitą podróż, staja się inspiracją do przeżywania piękna. Szkoda jedynie, że ci którzy je odwiedzają, często zapominają że należy im się szacunek. Spróbujcie czasem usiąść w tylnej ławce, w nawie bocznej i pomyśleć o tym wszystkim. Może kiedyś się spotkamy.

Izabela Treutle