Kwartet z ulicy Łąkowej

Muzyka nie ma ograniczeń, mezaliansów, nieproszonych związków. Muzyka rządzi się swoimi prawami, otwiera szuflady dźwięków w dowolny sobie i niezależny sposób. Dzisiaj sięgnęła do jazzu, improwizacji i tradycyjnej muzyki żydowskiej. Na scenie w „Amnezji” - Meadow Quartet.

DSC_4816

Młody zespół z Gdańska zabrał nas na łąkę (ang. meadow – łąka) różnych przestrzeni dźwiękowych, podejmując dość ryzykowną próbę łącznia różnej stylistyki muzycznej. A dodatkowo próba ta miała nam udowodnić, że muzyka żydowska to nie tylko ludowe melodie ze skansenu, a źródło żywej inspiracji i klamra spinającą cały projekt.

Kwartet zaprosił do współpracy pochodzącego z Litwy Tomasa Dobrovolskisa i jak mogliśmy się przekonać, było to doskonałe posunięcie. Momentami miałam wrażenie, że jest swego rodzaju napędem zespołu, a jego gra idealnie spaja i wypełnia grę pozostałych muzyków. Jego partie perkusyjne, pełne niezwykle trafnych improwizacji trafiają w punkt i rozpędzają coraz mocniej i tak już niezwykle sprawną lokomotywę.

A ten muzyczny, rozpędzony pociąg tworzą doskonali polscy instrumentaliści - Marcin Malinowski – klarnet, klarnet basowy; Michał Piwowarczyk – altówka; Piotr Skowroński – akordeon oraz Jarosław Stokowski – kontrabas. Wszyscy muzycy prezentują wysokiej klasy umiejętności, współgrają płynnie i nie ćwiartują umysłu zbędnymi, przesadzonymi solówkami. Wszystko jest wyważone, czasem może nawet zachowawcze, ale z pewnością nie czuć tu jakiejś szczególnej rywalizacji na scenie. Muzycy prowadzą dynamiczną i spójną rozmowę dokładnie odczytując swoje muzyczne pomysły i realizując je podczas koncertu.

DSC_4825Zespół bazuje na tradycyjnej klezmerskiej muzyce żydowskiej, ale sięgając po całą paletę środków improwizacyjnych sprawia, że nabiera ona ciekawej dynamiki i charakteru. I tak jak pisałam na początku, próba łączenia tych przestrzeni dźwiękowych wypada bardzo dobrze w rękach doskonałych instrumentalistów. I chociaż wszyscy dobrze znają swoją rolę i robią to perfekcyjnie, to na szczególne wyróżnienie zasługuje soczyste i mięsiste brzmienie kontrabasu w duecie z niesamowicie energicznym uderzeniem instrumentów perkusyjnych. Niebywała dynamika i pulsacja, doskonałe tempo i wielka przyjemność dla słuchacza.

Zaproponowana przez Meadow Quartet droga muzyczna jest jednak, sądząc po frekwencji, drogą zbyt trudną dla olsztyńskiej publiczności. „Amnezja” podejmuje po raz kolejny zadanie stworzenia miejsca, które udowadnia, że nie zawsze musi być „do kotleta”. Proponowanymi koncertami pokazuje, że żywa kultura nie gryzie i warto czasem wyjrzeć zza talerza pełnego radiowej papki i kulturowej brei. Wystarczy tylko chcieć „być i przeżyć”, a nie „mieć i zaliczyć kolejne selfie” z koncertu popularnej gwiazdy. Za to wielki dla nich szacunek i życzenia wytrwałości w dalszym działaniu.

Wracając jednak do Meadow Quartet... To muzyka z charakterem, która pokazuje, że żydowskie brzmienie, połączone z jazzowy tłem i doskonałą improwizacją to podróż, w która warto się wybrać. Muzyka dojrzała, dynamiczna o indywidualnym charakterze. Polecam, dzisiaj grają w Amsterdamie.

I.Treutle