“Jak las i woda leczyły?”

Ludzie zawsze przywiązywali wagę do swego zdrowia, w mniejszym lub większym stopniu, jednak praktyki średniowieczne daleko odbiegały od tego, co dzisiaj powszechnie nazywane jest medycyną.

munster-potworyRozwijało się prężnie ziołolecznictwo dzięki powstającym zgromadzeniom duchownych (dominikanie, cystersi, karmelici, benedyktyni). Jednak dostęp do klasztorów, gdzie można było uzyskać poradę lekarską mieli tylko nieliczni. Sytuacja ta, jak i brak zaufania prostych ludzi do mnichów, reprezentujących stan wyższy, spowodowały rozwijanie się równolegle do tzw. medycyny klasztornej, medycyny ludowej, przesyconej magią. Cierpiący zazwyczaj kierowali się po pomoc do znachorów, wróżbitów, guślarzy i czarownic.

Równowagę w ciele tworzyły cztery płynny ustrojowe, odpowiadające czterem żywiołom. W ślad za antycznymi uczonymi, Hipokratesem i Galenem, nazywano je humorami. Wyróżniano krew (powietrze), flegmę (wodę), żółć żółtą lub czerwoną (ogień) oraz czarną żółć (ziemię). Tylko utrzymanie właściwego balansu między nimi gwarantowało zdrowie.

Gorączka, dreszcze, poty lub suchy kaszel traktowano jako widomy znak dominacji ciepła, zimna, wilgotności lub suchości. Gdy któreś z nich przeważało przez dłuższy okres, człowiek umierał. Łatwo można było przy tym wyjaśnić przyczyny śmierci ze starości.

Nie znano ani urządzeń, ani leków dzisiaj powszechnie stosowanych. Skłaniano się ku naturze i bożej łasce. Wierzono również, że choroby to swego rodzaju kary za grzechy popełnione na ziemskim padole, patrzono więc błagalnie w stronę kapłanów, jak i nierzadko czarowników.

Na omdlenia wdychano specjalne opary z ptasich piór, przy dużych ranach kończyny po prostu odcinano, problemy skórne leczono okładami ze skóry wilka.

W średniowieczu nawet balwierz pełnił funkcję "zdrowotną", a jego zakład można było rozpoznać po stojącej w oknie świeżej misie krwi (w 1307 roku w Londynie zakazano wystawiania takich mis na widok publiczny i krew wylewano do Tamizy). Balwierz otwierając żyłę upuszczał krew co miało pomagać na wszelkiej maści choroby.

Powszechnie stosowano również pijawki. Hirudoterapia kiedyś popularna dzisiaj powraca do łask, a ma zastosowanie przy całej palecie schorzeń: migrena, nadciśnienie, żylaki czy nawet choroby nerek. Szeroko stosowano również urynoterapię – dzisiaj metodę dyskusyjną. I tak na liszaj, występujący często na skórze głowy, doradzano na przykład moczenie włosów w moczu chłopca.

Już w przyszły czwartek, 20 marca 2014 r., czwartek, godz. 17.00 kolejne spotkanie z cyklu „ Warsztaty bałtyjskie”, na którym wystąpi wystąpi dr Anna Kołodziejczyk. Tematem spotkania będą zagadnienia związane z leczniczymi właściwościami wody i roślin leśnych oraz o tajemnicach średniowiecznej i nowożytnej sztuki medycznej na obszarze między dolną i środkową Wisłą a Dźwiną. W imieniu Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie oraz Towarzystwa Naukowego Pruthenia serdecznie zapraszamy!

1977217_1481785315366323_1905488556_n

 

Warsztaty bałtyjskie, 20 marca 2014 r., czwartek, godz. 17.00, Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie
Jak las i woda leczyły? Tajemnice średniowiecznej i nowożytnej sztuki medycznej na obszarze między dolną i środkową Wisłą a Dźwiną, prelegentka - dr Anna Kołodziejczyk