“Czas i ludzie”

Nie lada odwagi potrzeba, by zderzyć się ze swymi wspomnieniami. Nie bezcelowo opatrzność wyposażyła nas w dar zapominania i zacierania przeszłości. Zwłaszcza jeśli spoglądamy na nią z cierpieniem i smutkiem. Historia Warmii jest niewątpliwie dla wielu jej dawnych mieszkańców i ich potomków taką właśnie trudną kartą w pamięci.

DSC01765 (800x600)Tym bardziej warto było przyjść na spotkanie do lidzbarskiego Domu Środowisk Twórczych „Ratusz”, by spotkać 7 odważnych kobiet, które stawiły się swoim wspomnieniom i podarowały czytelnikom krótkie opowieści o swoich losach. Wczoraj mieliśmy możliwość zapoznać się z książką, która te opowieści zawiera, pt. „Czas i ludzie”, czyli subiektywna historia Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Warmia”.

Spotkanie z cyklu „Nasza mała ojczyzna” odbyło się z inicjatywy tworzącej się „Oranżerii kultury”, która docelowo siedzibę swoją znajdzie w objętym obecnie pracami zabytkowym budynku Oranżerii biskupiej w Lidzbarku Warmińskim. Cykl „Nasza mała ojczyzna” w założeniu ma stać się miejscem do spotkań ludzi, którzy noszą w sercu zarówno miasto Lidzbark, ale również Warmię i Mazury, czyli nasze małe ojczyzny. Dla tych, którzy utożsamiają się z Warmią, zarówno tu urodzonych, jak i tu przybyłych, pragnących ocalić od zapomnienia niełatwą przeszłość naszego regionu.

Koordynatorem projektu, w ramach którego powstała książka, jest Pani Ewa Huss Nowosielska, która sama będąc potomkiem rodzin niemieckich nie zdążyła poznać historii swojej rodziny odgrywającej się w latach wojennych. Wiele lat trwało też namówienie bohaterek, czy autorek książki, do tej podróży w czasie.

Słowo wstępu wygłosił prof. Achremczyk opowiadając o czasach wojny i przeżyciach, historiach związanych z wkroczeniem na te ziemie Armii Radzieckiej. Przypomnijmy, że były to pierwsze tereny, pierwsza ziemia niemiecka, którą „wyzwalali”, zatem i reakcja na to wydarzenie była nacechowana niejednokrotnie „stosownym” postępowaniem. Książka zatem stała się dla autorek swoistym wyzwoleniem od traumy, jaką przyniósł im los.

Zachęcam do lektury i chwili refleksji. Serdeczne podziękowania należą się paniom, które nie będąc literatami podjęły próbę podzielenia się w słowie dzieciństwem i historią swoich rodzin. Podarowały nam niezwykle cenne relacje i namiastkę wyobrażenia o tych trudnych kartach historii.

I.Treutle