Akcja deregulacja

Po wejściu ustawy, która uwalnia wiele zawodów, w tym również działalność przewodnika, muzea w Polsce zaczynają regulować indywidualnie zasady współpracy z nimi. Dwa dni temu wszedł w życie nowy regulamin zwiedzania również w Muzeum Warmii i Mazur, a jeden z punktów opowiada o przewodnikach. Zdaje się, że uwidaczniają się pierwsze efekty pomysłu Pana Gowina.

IMG_2545mPrzed wprowadzeniem ustawy pojawiła się wielka fala dyskusji o skuteczności i sensowności wprowadzanych przepisów. Zwolennicy mówili o powstaniu nowych miejsc pracy, przeciwnicy o spadku jakości usług. Słyszałam też opinię, że ustawa w sumie niewiele zmieni. Jeśli tak, to w jakim celu jest wprowadzana, skoro właściwie nie wniesie nic nowego? I czy naprawdę tak się dzieje?

O ile dobry pilot właściwie nie musi czuć się specjalnie zagrożony ze strony nielicencjonowanego konkurenta, o tyle przewodnik, nawet najlepszy, może utracić znaczną część swoich zarobków jeśli biura podróży (zarówno polskie jak i zagraniczne) zaczną, głównie dla oszczędności, powierzać zadania przewodnickie np. pilotom czy też tym, którzy spontanicznie poczuli potrzebę zostania przewodnikiem. Czy zwiększy to jakość obsługi? Wątpię, natomiast na pewno powiększy marżę zysku pośrednika.

Niejednokrotnie w obiegowym pojęciu praca przewodnika rozumiana jest wyłącznie jako opowiadanie o datach, zabytkach, czego teoretycznie wyuczyć może się każdy. Kompetencje i zadania wybiegają jednak o wiele dalej poza to wyobrażenie i sama już nazwa „przewodnik” zobowiązuje go do pewnej postawy, nie tylko posiadania odpowiedniej wiedzy. Wiedza to jedynie wycinek, aczkolwiek niezwykle istotny. Przewodnik to również pasja, uświadamianie bogactw dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego, uczenie zasad ochrony przyrody, popularyzowanie zasad kultury turystycznej i logistyczne organizowanie grupy, nieustanne pogłębianie wiedzy, regularne szkolenia, dbałość o poprawną polszczyznę i szereg cech osobistych dopełniających to wszystko. To, wraz posiadaną wiedzą i umiejętnościami pozwala mu właściwie wypełniać powierzone zadanie.

Oczywiście, zdanie egzaminu, czy ukończenie kursu nie jest wyznacznikiem i nie daje 100% pewności, że przewodnik właściwie wypełni każdy z wymienionych przeze mnie punktów. Ale okazuje się, że zaczynają się pierwsze małe katastrofy, czego dowodem są m. in. wprowadzane regulaminy.

Punkt 8 w regulaminie Muzeum Warmii i Mazur brzmi następująco: Muzeum można zwiedzać z przewodnikiem zewnętrznym tylko w przypadkach: 1) braku w danej sytuacji przewodnika upoważnionego przez Muzeum; 2) nieznajomości języka obcego przez przewodnika upoważnionego przez Muzeum. Decyzję taką podejmie prawdopodobnie pracownik muzeum.

Wygląda na to, że to pierwsze efekty nieprofesjonalnej pracy. Sama będąc przewodnikiem spotkałam się już z ciekawymi relacjami turystów odwiedzających nasz region i będących zaskoczonymi, kiedy korygowałam ich wiadomości zdobyte u „przewodnika amatora”. Za każdym razem zadawałam sobie pytanie, jak taka wizyta i taki lichy gospodarz przyjmujący gościa wpłynie na ponowną potrzebę odwiedzenia naszego regionu i zachęcenia innych do tego samego. Nie wiem też, czy bez potrzebnej wiedzy i umiejętności taki przypadkowy gospodarz będzie umiał stawić się trudnej i niejednokrotnie skomplikowanej historii regionu, czy będzie opowiadał o niej rzetelnie, rzeczowo. Pamiętajmy, że dla większości odwiedzających usługa przewodnicka jest jednorazową, jedyną możliwością przedstawienia miejsca, czy regionu. Przy kolejnej wizycie turysta nie weźmie ponownie przewodnika, jeśli pierwsze wrażenie pozostanie niesmakiem. Wzrost ruchu turystycznego nie będzie możliwy bez zachowania wysokich standardów.

Zastanawiam się również, jak taki punkt w muzealnym regulaminie odnosi się do przewodników PTTK? Czyżby muzeum chciało podciąć sobie gałąź? Przewodnik zwiedzając miasto nie musi obligatoryjnie zwiedzać zamku. Muzeum olsztyńskie, ani żadna inna z filii, nie jest w stanie w wysokim sezonie oprowadzić wszystkich chętnych przy posiadanej liczbie przewodników etatowych. Czy zabieg ten będzie jedynie pierwszym krokiem do wprowadzenia wewnętrznych certyfikacji, które tak naprawdę zamkną rynek jeszcze bardziej, sypiąc w gruzy zupełnie plany ministra Gowina?

I.Treutle