Budapesztański zawrót głowy

Nie sposób pozbyć się wrażenia, że stolica Węgier mogłaby przyćmić swym blaskiem niejedną reprezentantkę innego, dowolnego kraju świata. Zadzieram głowę, nie umiem zdecydować się, którą stronę obserwować. Zachwycam się nieustannie szacując każdą spędzoną tu minutę, jak bezcenny skarb.

1004634_4489722301009_1802362674_nBudapeszt jest uznawany za metropolię globalną. Stolica, największe miasto Węgier, liczy prawie 2 miliony mieszkańców i powstała właściwie z trzech miast: Budy, Óbudy na prawym brzegu Dunaju oraz Pesztu – na lewym i przyłączonych do nich po 1950 roku 23 okolicznych miejscowości.

Pomimo wielkości Budapesztu, ze zdziwieniem stwierdzam, że poruszanie się po tym mieście jest bardzo łatwe i nie nastręcza większych problemów, nawet na przekór całkowicie egzotycznemu językowi i nazwom przystanków, których niejednokrotnie nie jestem w stanie przeczytać w trakcie chwilowego postoju metra. Kursują jedynie trzy linie metra, ale to w zupełności wystarczy. Podróżowanie po Budapeszcie to prawdziwa przyjemność, dzięki gęstej sieci połączeń, dobrej informacji przemieszczanie się jest sprawne i wygodne. Po dwóch dniach jest już całkowicie instynktowne i automatyczne. Warto też wspomnieć, że wiele środków komunikacji publicznej stanowi także atrakcję turystyczną, jak na przykład linia metra M1.

Rzeka Dunaj, która przepływa przez miasto od północy na południe na długości 28 km, dzieli je na dwie wyraźnie różniące się części. I uwierzcie, Dunaj nie jest ani piękny, ani modry. Właściwie jest szary, brudny, a na brzegu pływają różności cywilizacyjne... Mimo wszystko jest piękny, przecinając wstęgą to miasto, spinane niezliczona ilością imponujących mostów. Najbardziej znane to Most Łańcuchowy Széchenyi’ego, Most Małgorzaty, Most Wolności, czy Most Elżbiety – częsty temat widokówek.

1002309_4489718380911_1391587467_nRzeka tworzy trzy wyspy - od północy są to: wyspa Óbudai, wyspa św. Małgorzaty, stanowiąca ośrodek sportu i rozrywki oraz wyspa Czepel – największa z trzech. Udaje mi się odwiedzić wyspę Małgorzaty, która leży na północy tam, gdzie niepodziewanie koryto Dunaju rozdziela się na dwie odnogi. Przez stulecia, na tej pięknej wyspie mogli odpoczywać jedynie najwyżsi rangą dostojnicy, teraz jest to tętniące życiem centrum rekreacyjne węgierskiej stolicy. W czasach okupacji tureckiej był tutaj harem i teren został z czasem przekształcony w ogrody w stylu angielskim, co widać po wielu pawilonach i układach drzew oraz rabat kwiatowych. Wieczorem warto spojrzeć na zabytkową wieżę ciśnień wzniesioną w 1911 roku, służącą obecnie za taras widokowy i miejsce imprez kulturalnych. Pięknieje nocą.

Jest ciepło, nawet bardzo ciepło, bo Węgry mogą cieszyć się w porównaniu z nami większa ilością pogodnych dni i mniejszą ilością opadów. Ryzykuje zatem chłodzenie stóp w Dunaju... Obywa się bez epidemiologicznej katastrofy.

Po kilku dniach podziwiania Budapesztu muszę też stwierdzić, że trzeba tu nieustannie zadzierać głowę do góry, budynki są wysokie i imponujące, właściwie nie ma miejsca, czy dzielnicy, gdzie nie byłoby czegoś godnego bliższemu przypatrzeniu się. W Budapeszcie znajduje się 837 zabytków architektury, które reprezentują większość europejskich stylów artystycznych. Wyróżniają się budynki klasycystyczne, a zwłaszcza jedyne w swoim rodzaju zbudowane w stylu węgierskiej secesji. Wiele z nich wpisano na listę obiektów światowego dziedzictwa kultury. To staje się przekleństwem, powoduje nieustanny niedosyt, kiedy zegar wskazuje , że już minął kolejny dzień.

Oczywiście będąc w Polsce zabezpieczyłam się w mapę i przewodnik. Wyznaczam też kilka punktów, których nie może zabraknąć podczas mojego pobytu w Budapeszcie. Jednym z nich jest wyjątkowe muzeum, które mieści się na cmentarzu Kerepesi. Jest to Muzeum Obrzędów Pogrzebowych.

1000519_4489259609442_168522585_nZanim do muzeum, to kilka słów o samym cmentarzu, bo również wart jest zauważenia i chociaż krótkiego spaceru. To można powiedzieć odpowiedniki warszawskich Powązek lub cmentarza Rakowickiego w Krakowie. Pochowani są na nim zwykli zjadacze chleba, lecz przede wszystkim ludzie sławni i zasłużeni dla ojczyzny. Na Kerepesi znajdziemy groby generałów (Artur Görgely, György Klapka), poetów (Endre Ady, Attila József), prozaików (Maurycy Jokai, Zsigmond Mórics, Gyula Krúdy), aktorów (Lujza Blaha), rzeźbiarzy, malarzy, kompozytorów i architektów (Alajos Stróbl, Alajos Hauszmann), którzy swe życie poświęcili rozwojowi państwa węgierskiego.

Muzeum Obrzędów Pogrzebowych powstało w 1991 roku. Kiedy wchodzę przemiła pani odkurza trumnę, w której ja sama opowiada, do niedawna był jeszcze „lokator”. Świadczyć o tym mogą ślady i odciski np. głowy na dnie trumny. Wszystkich informacji udziela łamanym angielskim, ale z wielkim uśmiechem i zaangażowaniem, wciskając mi również skserowane informacje w języku angielskim i niemieckim. W samym muzeum krokom towarzyszy odpowiednia muzyka...fotografie, stroje, urny, nawet cały kondukt pogrzebowy. Kolekcja prezentuje zwyczaje związane z chowaniem zmarłych, ceremoniały pogrzebowe, sposoby i różnice w ekspresji żałoby, rekonstrukcje trumien, epitafiów, maski pogrzebowe znanych postaci węgierskich. Warto zobaczyć!

Budapeszt obfituje w muzea wszelakie: Muzeum Historii Medycyny, Sztuk Azji Wschodniej, Terroru czy Muzeum Piwa. Ostrzegam jednak, że ceny w niektórych są wysokie, jak na kieszeń przeciętnego turysty, zwłaszcza jeśli pokusimy się o słuchawkę z lektorem!

Miłym przerywnikiem są budapesztańskie piwniczki, których pełno, a w nich serwowane prosto z beczki, chochelką do szklaneczki wina. W piwniczkach siedzą, rozmawiają, popijają, pełen przekrój wiekowy. Ma to w sobie coś sielankowego i relaksacyjnego. Spokój, oderwanie od trosk i napój bogów. Dodam jeszcze, że piwo wspaniałomyślnie serwuje się na Węgrzech w zmrożonych kuflach.

Na Placu Wolności niespodzianka – wielki pomnik minionej epoki – wysoki obelisk zwieńczony pięcioramienną gwiazdą, upamiętniający poległych żołnierzy Armii Czerwonej, którzy oddali swe życie w walkach o wolność Budapesztu. A zaraz obok budynek ambasady Stanów Zjednoczonych.

264876_4489724381061_105458016_nJak już o pomnikach, których tez jest wiele, moja uwagę przyciągnął jeden z nich szczególnie. Zresztą nie tylko moją, bo to chyba pomnik, z którym najczęściej fotografują się turyści. To pomnik siedzącego beztrosko na barierce nad Dunajem, Małego Księcia. Podobno nawet książę Windsoru – Karol, urzeczony tym widokiem, zamówił sobie kopię pomnika do prywatnej kolekcji.

Nie muszę wspominać, że tak wielka stolica zasypana jest sklepami z niezliczona ilością pamiątek, które turyście kojarzą się z Węgrami. Króluje oczywiście papryka w każdej formie, kształcie, stopniu ostrości. I w związku z tym należy poznać i kulinarną stronę węgierskiej stolicy. Doskonale można to zrobić odwiedzając Wielką Halę Targową - Vásárcsarnok, która jest największą i najstarszą zamkniętą halą targową w tym mieście. Chwilę po wejściu do środka możemy czuć się nieco zdezorientowani i zagubieni w feerii barw otaczających nas stoisk, ale warto oprzeć się pokusie natychmiastowego kupienia wszystkiego, co nas otacza i zacząć zwiedzanie. W hali targowej można kupić świeże owoce, warzywa i tradycyjne artykuły konsumpcyjne, np. paprykowe salami, podsuszaną kiełbasę, marynaty, wino, a także obrusy i serwety ludowe czy sznury papryki i czosnku, przygotowywane specjalnie z myślą o turystach.

Wspomnę jeszcze o jednym miejscu. To bajkowy Zamek Vajdahunyad, cały kompleks harmonijnego połączenia kopii romańskiego kościoła, gotycko-renesansowej siedziby i barokowego pałacu. Obok park, w którym można znaleźć chwilę wytchnienia lub posłuchać niesamowitych dźwięków przy pomniku Anonymusa – nieznanego kronikarza, który odtworzył całą historię średniowiecznych Węgier. Dźwięki z instrumentu, niesamowitej misy z wgłębieniami, której zamówienie jest nie lada sztuką. Pan grający na niej opowiada o tym, jak pisał list motywacyjny, jak czekał prawie 6 lat na stworzenie instrumentu. Niesamowite dźwięki w niesamowitym plenerze.

Właściwie o Budapeszcie można pisać bez końca, bo przecież jest jeszcze Zamek Królewski i Góra zamkowa z niesamowitym widokiem na Dunaj, Parlament, kamienice, największa klepsydra świata, cudowne mosty, kościoły, place, ulice magiczne...Wrócę tam.

Tekst i foto Izabela Treutle

15037_4489720620967_1824561977_n 57887_4489719860948_521110087_n 62302_4489310810722_1480292556_n 74916_4489723221032_1465221507_n 555215_4489723061028_378437128_n 581414_4489716660868_643133503_n 602984_4489714380811_319575725_n 935843_4489742981526_1977415584_n 969175_4489713380786_1829071329_n 969175_4489741421487_593389053_n 969226_4489311530740_1175765121_n 969537_4489310210707_1064064458_n 999690_4489716140855_412795981_n 1001202_4489720340960_1679368335_n 1005314_4489742141505_455726398_n 1005438_4489728181156_225506311_n 1010825_4489310290709_84896382_n 1012710_4489717980901_894558006_n 1014147_4489722101004_361373810_n 1016869_4489717780896_1532912246_n 1075665_4489715180831_1240588960_n e